Paweł Kapusta: Z rumuńskiej dżungli na autostradę do MŚ (komentarz)

Trzy oczka w Rumunii to najcenniejsza zdobycz, jaką zespół Adama Nawałki mógł wyszarpać w całym cyklu eliminacyjnym. 10 punktów po czterech spotkaniach: Polacy wskoczyli w Bukareszcie na autostradę do mundialu.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
PAP / Barłomiej Zborowski
Pisać i mówić można było o kryzysie rumuńskiego zespołu różne kawałki, ale prawda jest taka, że ktokolwiek by do Bukaresztu nie przyleciał, zawsze zmuszany był do cierpienia i piłkarskiego okładania się pięściami. Przecież rumuńska kadra nie przegrała przed własną publicznością meczu o stawkę od 2013 roku, czyli od kwalifikacji do poprzednich mistrzostw świata. Przez cały poprzedni cykl eliminacyjny Rumuni przespacerowali u siebie suchą stopą. Ten mecz Biało-Czerwonych miał boleć. I chwilami bolał. I to dosłownie, gdy miejscowi piłkarze nie przebierali w środkach i nierozważnie kopali Polaków oraz kibice, wrzucający na murawę race i petardy. - Trzeba jeszcze coś strzelić i uciekać z tej dżungli - rzucił ktoś na Twitterze. Celnie, w punkt.

To był jeden z najlepszych meczów biało-czerwonej ekipy za kadencji Adama Nawałki. W drużynie nie było praktycznie słabych punktów. Może i Karolowi Linettemu brakowało czasem odwagi i koncentracji, może i Grzegorz Krychowiak niepotrzebnie spowalniał akcje, ale w ogólnym rozrachunku na słowa pochwały zasłużył każdy. Fantastyczne zawody zaliczył Łukasz Piszczek, kto wie, czy nie kończący właśnie najlepszego roku w reprezentacyjnej karierze, fenomenalny momentami był Piotr Zieliński.

Często mówi się i pisze, że dzieciakami Nawałki - piłkarzami stworzonymi od A do Z przez selekcjonera - są przede wszystkim Arkadiusz Milik i Krzysztof Mączyński, ale gdyby przyjrzeć się dokładnie reprezentacyjnym losom Kamila Grosickiego, należałoby go doliczyć do tej gromadki. Wcześniej skrzydłowy powołania otrzymywał regularnie, ale rolę w zespole odgrywał raczej drugoplanową. Nie był traktowany poważnie, ot, gość od robienia atmosfery, operowania magnetofonem w szatni i klepania po plecach.

Nawałka jednak Grosickiego zbudował, zaufał mu, zrobił z niego piłkarza, od którego zaczyna się budowanie wyjściowej jedenastki. Liczby? Proszę, liczby: Kamil Grosicki za kadencji Nawałki miał udział w aż 20 golach dla reprezentacji (dziewięć trafień i 11 asyst), w całym zespole narodowym jest tylko dwóch piłkarzy, którzy mają lepsze statystyki - Arkadiusz Milik (10 goli i 12 asyst) oraz Robert Lewandowski (24 gole i 6 asyst). Przykładowo w 2015 roku nie było meczu o stawkę - a były ich cztery - w którym Grosik nie zaliczyłby chociaż jednej asysty. Później było Euro, znakomite mecze ze Szwajcarią i Portugalią, asysta w meczu z Danią w mundialowych kwalifikacjach. Popularny "Turbo" się nie zatrzymuje, gola przeciwko Rumunii zadedykował Adamowi Nawałce. Radość była dość sugestywna, wszystko wyglądało tak, jakby dziękował Nawałce za kolejną szansę, jakby za coś chciał go przeprosić...

Znakomite to uczucie, gdy zerka się teraz na tabelę grupy E i widzi się liderujących Polaków, na dodatek z trzypunktową przewagą nad drugą Czarnogórą. Kolejne spotkanie w eliminacjach rozegramy w marcu, na innym, bardzo gorącym terenie - w Podgoricy. Tam też momentami możemy czuć się jak w dżungli, ale po tym, co zobaczyliśmy w piątkowy wieczór, zimować możemy przepełnieni dobrymi myślami.

Paweł Kapusta

ZOBACZ WIDEO "Parę łez poleciało". Milik szczerze o kontuzji

Czy Polacy wygrają swoją grupę eliminacji mistrzostw świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×