Po Euro 2016 miałem ogromne poczucie niedosytu, dziś mam pewność, że osiągnięcie ćwierćfinału w tym turnieju, to jednak była... porażka.
Nie żebym nie doceniał tego, co zrobił Adam Nawałka i jego zespół we Francji. Doceniam, nawet bardzo. Ale co innego doceniać, a co innego uważać, że przy tym potencjale, powinniśmy w lipcu zdobyć medal. Kto myśli, że to herezja niech sobie przypomni, że mistrzostwo Europy wywalczyła, przy przeciętnej grze, Portugalia.
Piątkowe zlanie Rumunów pokazało, że mamy bardzo poważną reprezentację. Taką, która może zadziwić świat, bo ma potencjał, ale wszystko musi być w niej poukładane, wszystko musi działać, każdy ma być w formie, każdy ma być wyspany i trzeźwy.
Jeśli ktoś dzisiaj stawia tezę, że afera alkoholowa w kadrze nie miała znaczenia, to jest w błędzie. Po tej ogromnej burzy medialnej i wściekłości Nawałki miałem tylko jedną pewność: przed meczem z Rumunami nikt się nie napije, nikt nie pójdzie spać nad ranem. Po meczu w Bukareszcie mam też tylko jedną pewność: wiem jak potrafi zagrać ta reprezentacja, gdy wszyscy zachowują się na zgrupowaniu profesjonalnie. Czy miałem okazję widzieć już ten zespół w takiej sytuacji – nie wiem. Nie mogę mieć pewności.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przez wybuch nic nie słyszałem, oczy też ucierpiały
Piszę "wszyscy", bo incydenty i tzw. przegięcia nigdy nie dotyczyły całego zespołu. Jest w tej drużynie kilku facetów, którym – że tak powiem – światło nie gaśnie.
Kuba Błaszczykowski wielki futbol ma już tylko w reprezentacji. Jego odyseja po kolejnych klubach niczego dobrego nie zwiastuje. Kadra to dla Kuby okno na świat i ostatnia szansa. Szansa na sukces, jakiego z reprezentacją nie ma. Może się na stare lata pochwalić dzieciom i wnukom mistrzostwem Niemiec albo finałem Ligi Mistrzów, ale wymiernego sukcesu z Biało-Czerwonymi, w życiorysie nadal brak. Cholernie mu na tym zależy. Wiem, że ostatniej szansy nie utopi w szklaneczce z rudą cieczą na lodzie.
Lewandowski to potwór uzależniony od sukcesów. Żyje po to, żeby wygrywać. Temu podporządkował całe życie. Swoje i najbliższych. W pojedynkę pisze historię naszego futbolu, jest najlepszym polskim piłkarzem wszech czasów. Wie, kiedy jest czas na zabawę i nie miesza tego z pracą. Za bardzo szanuje to co robi, by własny wysiłek roztapiać w alkoholu.
Łukasz Piszczek to facet, który wszedł na poziom najwyższego profesjonalizmu. Klasa światowa. Jego przykład to pochwała ciężkiej pracy. Idealny wzór dla młodych piłkarzy, który pokazuje, że nie ma drogi na skróty. Imponująca muskulatura Łukasza, którą widać na zdjęciach z wakacji nie wzięła się z podnoszenia butelki piwa. Kto widział na filmiku "Łączy nas piłka", jak Łukasz wchodzi na siłowni na jakieś piekielne urządzenie i wyciska na nim 12 powtórzeń musi mieć do Piszczka szacunek. Arek Milik dał radę wykonać to ćwiczenie tylko dwa razy, a też słaby nie jest. Myślicie, że "Piszczu" tak ciężko zasuwa na "siłce", a potem wali "łychę" w pokoju? Pytanie retoryczne.
Łukasz Fabiański to człowiek, którego ukształtowała pokora. Zaszedł tak wysoko (ale jednocześnie także tak późno), dlatego, że był bardzo pokorny. Ma poukładane w głowie i w życiu. Tytan pracy i wzór profesjonalizmu. To ktoś, kto wie, że w sporcie nie ma nic za darmo. Wieczorem na zgrupowaniu może być na basenie, w saunie albo na masażu. Nie znajdziecie go w żadnym z pokoi, gdzie odbywają się nocne Polaków rozmowy.
Grzegorz Krychowiak z tego, że nie pije jest nawet słynny. Liderem kadry nie jest nie tylko dlatego, że mówi po polsku z obcym akcentem. Ale gdyby chciał kiedyś wyjść z "Pałacu z kości słoniowej", w którym się odgrodził, to jego głos stałby się wśród kolegów słyszalny. On też widział wielki futbol z bliska, jest za co go podziwiać.
Pewnie w reprezentacji jest ktoś jeszcze, kogo mógłbym tu wymienić, ale nie o to chodzi. Tych kilku, tak ważnych, o takiej piłkarskiej jakości, wystarczy. Do czego?
Jeśli reprezentacja Polski ma osiągać sukcesy na miarę swojego potencjału to dyscypliny w kadrze nie może pilnować jedynie Nawałka. Właśnie od tego jest w tym zespole także tych kilku ważnych facetów, o których napisałem powyżej. Im było z tym cyrkiem objazdowym na kadrze zupełnie nie po drodze. Ale też niewygodnie im było dyscyplinować kolegów, bo jednak są ich kolegami.
A jednak bez narzucenia swojego myślenia o obowiązkach w kadrze, zostaną ważnymi postaciami naszego futbolu, bez wielkich osiągnięć w reprezentacji. Afera alkoholowa w kadrze była po to, żeby problemu nie dało się nadal bagatelizować. Warto teraz nadać profesjonalny ton reprezentacji na stałe.
Po Rumunii jest dobry moment, żeby narzucić zasadę: jedziemy tak dalej. Przed meczem zawsze na trzeźwo. Pić będziemy za kilka lat. Będzie za co i będzie o czym opowiadać. Mamy tak zdolne piłkarsko pokolenie, że nie można tego spieprzyć.
Dariusz Tuzimek, futbolfejs.pl
Zreszta jakbysmy doszli do finalu tej imprezy to dzis bylibysmy silniejsi? NIE
Dzis juz mamy 15 graczy do gry. Tylko Czytaj całość