Witajcie na Ziemi, drodzy Rumuni.
Nie mogliście nas pobić na murawie, to spróbowaliście załatwić właśnie z powietrza. Odpalając race i petardy, rzucając je z ukrycia trybun. W Łukasza Fabiańskiego nie trafiliście, Roberta Lewandowskiego udało wam się powalić. Jednak już wiecie, że choć to człowiek, jednak z sercem i wytrzymałością maszyny. Piłkarz, którego nie da się złamać.
W piątek reprezentacja Polski rozegrała najlepszy mecz pod wodzą Adama Nawałki. Zmierzyła się z bardzo wymagającym i niewygodnym rywalem. Zagrała na niebezpiecznym terenie pod ostrzałem petard hukowych. I zagrała perfekcyjnie zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Wytrzymała mentalnie, nie dała się sprowokować jak w Kazachstanie. Była skuteczna, robiła swoje, gospodarzom nie pozwoliła dosłownie na nic. Półtora w miarę groźnej sytuacji, to tyle co nic. I wreszcie dominowała od pierwszej minuty do samego końca, co dawno już się nie zdarzyło. To była pełna kontrola.
Po niemrawym początku eliminacji, po aferze alkoholowej ta drużyna grała nie tylko o eliminacyjne punkty, ale też o własną niepodległość. O to, żeby nikt nie kwestionował jej istnienia na zasadach, które Adam Nawałka wprowadza od trzech lat. O to, żeby pokazać, że pomimo zawirowań ciągle jest silna, ciągle może skutecznie odpierać ataki... obcych. Czyli każdego, kto nie jest jej częścią, komu się tylko wydaje, że sporo o niej wie. Polska przełamała się w odpowiednim momencie.
Adam Nawałka konferencje prasowe ma zazwyczaj nudne, ale na tej ostatniej przed meczem powiedział, że jest przekonany iż jego piłkarze rozegrają jedno z najlepszych spotkań. Rozegrali to najlepsze.
Piątek, 11 listopada 2016 roku. To był ich dzień niepodległości.
Obserwuj @Jacek_Stanczyk
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Krychowiak: Odpowiedzieliśmy najlepiej jak było można (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}