Kamil Górniak: I-ligowe science-fiction

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dobra powieść science-fiction cechuje się odpowiednią dawką emocji. W naszym przypadku o taką zadbały kluby ekstraklasy oraz Polski Związek Piłki Nożnej. Ostatnie dwa miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej zajęły dwa kluby z ziemi śląskiej, nieważne już które. Walka o to, by nie umiejscowić się na trzeciej od końca pozycji i tym samym uniknąć barażu trwała do ostatniej kolejki...

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo wszelkich starań, zajął je inny klub z Górnego Śląska, także nieważne który. O dodatkową dawkę emocji postarał się Polski Związek Piłki Nożnej, który jednego dnia degradował Jagiellonię Białystok do niższej ligi, a drugiego pozostawiał ją nietkniętą. Ostatecznie Jaga będzie występować w ekstraklasie.

Najlepiej przygotowanym zespołem do rozgrywek wydawał się Widzew Łódź. Łodzianie przed rundą wiosenną poczynili największe i najgłośniejsze transfery. Widzew przed wznowieniem rozgrywek plasował się na pierwszym miejscu w tabeli i na tym też pozostał. Łodzianie potknęli się w paru spotkaniach, bo przecież faworyt nie zawsze musi wygrywać, ale bezpośredni konkurenci do awansu notowali jeszcze gorsze wpadki. Mając więc odpowiednią przewagę, łodzianie awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej, gdzie spotkają się między innymi z ŁKS Łódź. Oj będzie ciekawie...

Kto zajął drugą lokatę? Kolejny potentat finansowy, który kiedyś karnie musiał opuścić najwyższą klasę rozgrywkową. Wszyscy już chyba wiedzą, że chodzi o Zagłębie Lubin. Miedziowi targani byli wewnętrznymi problemami. Po kilku kolejkach klub musiał zwolnić trenera Roberta Jończyka, którego piłkarze kompletnie nie słuchali i zamiast wygrywać, to przegrywali. Mimo wszystko Miedziowi uporali się z problemami pod wodzą nowego trenera, którego imienia nie wolno wymawiać, i awansowali do ekstraklasy. Pozostaje miejsce barażowe. Walka trwała do ostatniej kolejki. Toczyła się pomiędzy Koroną Kielce a Podbeskidziem Bielsko-Biała. Podbeskidzie podejmowało Znicz Pruszków, który dwie kolejki wcześniej stracił szanse na miejsce premiowane barażem. Korona grała na wyjeździe z walczącym o pozostanie w lidze Dolcanem Ząbki. Górale, prowadzeni przez Marcina Brosza, rozegrali spotkanie w bardzo mądry sposób, podporządkowali się dyscyplinie taktycznej i wygrali 2:0. Złocisto-krwiści na boisku zostawili... dużo krwi. Do końca pierwszej połowy nie dotrwał Kamil Kuzera, który pokłócił się z arbitrem i za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę wyleciał z boiska. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, który nie zagwarantował miejsca w barażach kielczanom. Tak... naszpikowani gwiazdami kielczanie na kolejny rok będą musieli zostać na zapleczu ekstraklasy. Cóż, bywa. Aby jedni mogli się cieszyć, drudzy muszą płakać. Może za rok się uda...

Wiemy już kto awansował, sprawdźmy teraz kto spadł. Oprócz wycofanego z rozgrywek zabierzowskiego Kmity, z I ligą musieli pożegnać się gracze Odry Opole. Drużyna złożona z juniorów wspomaganych kilkoma doświadczonymi piłkarzami nie dała rady mimo usilnych starań i świetnej serii w środku rundy. To jednak było zdecydowanie za mało. Za sukces na pewno należy uznać postawę młodych zawodników, którzy bez respektu podchodzili do pełnych doświadczenia i rutyny graczy Widzewa Łódź czy Korony Kielce.

W przyszłym sezonie w II lidze zagra również Warta Poznań. U Zielonych kluczowym elementem były finanse. Klub zalegał piłkarzom wypłaty, wobec czego zawodnicy z Poznania protestowali i nie przykładali się zbytnio do gry. Zdarzyło się także, że nie wyszli na boisko i Warta została ukarana walkowerem. Gdy działacze w końcu zapewnili futbolistów, że dostaną zaległe wynagrodzenia, było już za późno na uratowanie ligi. Ostatnie spadkowe miejsce przypadło innemu zespołowi z Wielkopolski - Turowi. Tym razem gracze z Turku nie mieli tyle szczęścia, co w poprzednim sezonie. Fani tego zespołu twierdzili, że o spadku zadecydowało odejście Łukasza Cichosa, który był głównym żądłem ich drużyny.

Dwa miejsca barażowe zajęły drużyny Motoru i GKS Katowice. Piłkarze z Lublina do ostatniej kolejki walczyli z Turem o utrzymanie. O ich sukcesie zadecydował bezpośredni mecz pomiędzy tymi drużynami, a właściwie jeden gol, który padł już w doliczonym czasie gry i zapewnił lublinianom remis w potyczce z Turem. Piłkarzem, którego kibice Motoru powinni nosić na rękach, okazał się niechciany w Stali Stalowa Wola Bartłomiej Niedziela. Katowiczanie natomiast zaskakiwali wszystkich. Mimo nie najlepszego składu, grali jak z nut. Jednak mimo ambicji nie udało się Gieksie uniknąć udziału w barażach. Fani drużyny z Katowic mogą mieć pretensje jedynie do siebie. Gdyby nie ich fatalna postawa w potyczce z GKS Jastrzębie, która zakończył się walkowerem dla jastrzębian, to GKS, zwyciężając w tym meczu, zachowałby ligowy byt na kolejny sezon.

Być może te rozstrzygnięcia nie będą ostateczne. Kilka klubów jest zamieszanych w korupcję i ponownie, jak to miało miejsce w poprzednim sezonie, musimy czekać na decyzje Wydziału Dyscypliny PZPN. Nieoficjalnie mówi się, że z ekstraklasy spaść mogą o dwa zespoły więcej, a z I ligi zagrożony degradacją jest... tego zdradzić nie możemy. Być może jednak skończy się tylko na wysokich karach finansowych i kilku ujemnych punktach. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Dowiemy się przed rozpoczęciem kolejnego sezonu.

Źródło artykułu: