Wtorkowe spotkanie było widowiskiem wyjątkowym. Podobnie, jak poprzedni mecz warszawiaków, w którym zremisowali z Realem Madryt 3:3.
- Doświadczenie, jakie zbieramy w Lidze Mistrzów, jest ogromnie. Nie da się go opisać - mówi Magiera. - Lekcje nie pójdą na marne. Wrócimy mocniejsi, silniejsi. Tacy, którzy za jakiś czas będą grali jak równy z równym z takimi przeciwnikami. I będziemy zdobywać punkty.
Zagraliśmy odważnie, bo niby jak mieliśmy zagrać? - pyta szkoleniowiec mistrzów Polski. - Nie tacy jak my tu przegrywali. Kazałem moim piłkarzom rozgrywać akcje od bramkarza, powoli, ale do przodu. Jesteśmy w tych rozgrywkach, jak małe dziecko, które ma roczek i uczy się chodzić. Przewróciliśmy się, ale wstaniemy i będziemy próbować dalej.
Szkoleniowiec podkreśla, że zmiana bramkarza i pojawienie się między słupkami Radosława Cierzniaka była zaplanowana. - Zasłużył na to, żeby dostać szansę. To, jak pracuje, jak wspiera kolegów, jak zachowuje się na ławce rezerwowych, kiedy inni grają, bardzo mi imponowało. Dla niego to był bardzo trudny wieczór, ale będę go wspierał i z mojej strony ma pełne poparcie, jeśli chodzi o jego losy w tej drużynie. Według mnie to bardzo dobry bramkarz.
- Wrócimy tu za jakiś czas, ale najpierw musimy wygrać ligę - zapowiada Magiera. - Musimy wyjść z podniesionymi głowami z szatni, wziąć na klatę stracone gole i cieszyć się z tego, że strzeliliśmy cztery.
Legia ma grać w kraju tak samo, jak na europejskiej arenie. - Chcemy przenieść Ligę Mistrzów na nasze boiska - deklaruje trener. - Jeśli będziemy tak grali w polskiej ekstraklasie, będziemy trudni do zatrzymania. Dążmy do tego, żeby biegać tak, jak najlepsi. Można się śmiać z naszego wyniku, ale zapewniam, że będzie procentował i dzięki temu meczowi staniemy się lepszą drużyną.
ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia. Niemiecki dziennikarz: To było jak mecze gwiazd!