Lotto Ekstraklasa: wielcy wracają do gry

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Legia Warszawa i Lech Poznań po bardzo słabym początku sezonu teraz wracają do gry. Mistrz Polski wygrał pięć ostatnich ligowych starć, a poznaniacy cztery. Dzięki temu obie drużyny dobiły do czołówki.

Po ośmiu rozegranych kolejkach Lech Poznań miał na koncie zaledwie 11 punktów i mógł pochwalić się trzema zwycięstwami. Kolejorz źle rozpoczął sezon i dlatego w końcówce sierpnia doszło do zmiany na stanowisku trenera. Jan Urban został zwolniony, a w jego miejsce zatrudniono Nenada Bjelicę.

- Rozmawialiśmy kilka tygodni. Wiedziałem, że jest zainteresowanie i w tym czasie zacząłem też śledzić poczynania zespołu. Nie będę mówił, co mnie w nim raziło, bo musiałbym komentować pracę poprzednika, a tego nie chcę robić. Wiadomości mam jednak sporo. Mogę obiecać, że od pierwszego dnia dam temu klubowi wszystko, co mogę - mówił wówczas na swojej pierwszej konferencji prasowej, dodając przy okazji, że pierwszy raz widzi... tak dużo dziennikarzy. Chorwat zdał sobie sprawę, że będzie pracował pod dużą presją.

Na początek wygrał z Pogonią Szczecin, ale później Lech zaczął grać w kratkę. Porażka z Lechią Gdańsk, remisy z Arką Gdynia czy Wisłą Kraków - to nie było to, czego oczekiwali kibice. - Nie jestem cudotwórcą ani uzdrowicielem. Pewnych przyzwyczajeń u zawodników nie da się zmienić z dnia na dzień - bronił się Bjelica.

Na dodatek porażka z Legią Warszawa w kontrowersyjnych okolicznościach jeszcze bardziej zirytowała fanów Lecha. Jednak od tamtego momentu rozpoczął się marsz w górę tabeli. Kolejorz wygrał cztery mecze, strzelił w nich aż 13 bramek i nie stracił żadnej. Zwycięstwa 5:0 z Ruchem Chorzów i 3:0 KGHM Zagłębiem Lubin były bardzo okazałe, nie tylko ze względu na jego rozmiary, ale i styl. Z Miedziowymi poznaniacy totalnie zdominowali rywala w pierwszej połowie, strzelając trzy gole i mając jeszcze kilka innych okazji na podwyższenie rezultatu.

ZOBACZ WIDEO Bereszyński: takiego meczu jeszcze nie mieliśmy (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Legia Warszawa ma dość podobną historię co Lech. Tylko Wojskowym jeszcze gorzej szło w lidze niż Kolejorzowi. Po ośmiu kolejkach Legia była czwarta od końca i miała zaledwie 9 punktów na koncie.

Besnik Hasi rozstał się z mistrzem Polski po przegranym spotkaniu z Zagłębiem Lubin (2:3). Była to połowa września i strażakiem został Jacek Magiera. Wprawdzie na początek tylko zremisował z Wisłą Kraków, ale to i tak był sukces, biorąc pod uwagę to, w jakich okolicznościach przejmował zespół. Później Wojskowi rozbili świetnie spisującą się Lechię Gdańsk, ale znów przyszło rozczarowanie - porażka z Pogonią Szczecin.

Punktem zwrotnym było zwycięstwo z Lechem Poznań. Na Łazienkowskiej mistrzowi Polski pomogli sędziowie, ale zapoczątkowało to passę wygranych, która trwa do dzisiaj. Pięć ostatnich meczów Legia wygrała, a w trzech z nich strzelała po cztery gole. W niedzielę rozbiła Śląsk Wrocław aż 4:0.

Dzisiaj w Warszawie i w Poznaniu już nikt nie chce pamiętać o początku sezonu, tym bardziej, że Lech i Legia są już w czołówce Lotto Ekstraklasy. Ich strata do Jagiellonii Białystok to tylko pięć punktów, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że punkty zostaną podzielone na pół, to jest to już kwestia zaledwie jednego zwycięstwa.

Kluczem okazały się zmiany trenerów w obu zespołach. Magiera i Bjelica wpoili piłkarzom swój styl i dzisiaj zbierają tego żniwa.

Bilans w Lotto Ekstraklasie:

Jacek Magiera: 8 meczów, 6 zwycięstw, remis i porażka (gole: 21-7)
Nenad Bjelica: 10 meczów, 6 zwycięstw, 2 remisy i 2 porażki (gole: 21-7)

Komentarze (1)
avatar
piotruspan661
28.11.2016
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Najwyrazniej sędziowie przekonali Legię, że same ich starania nie zapewnią jej wysokiego miejsca w tabeli i potrzebna do tego jest współpraca z zawodnikami.