- Gdyby mnie spytać, co tutaj lubię, a czego nie, to jestem zadowolony w zasadzie ze wszystkiego. Nie podoba mi się tylko niska temperatura zimą - mówi z uśmiechem na twarzy.
Początki były trudne
Ghańczyk trafił do Kolejorza przed sezonem 2015/2016 i nie od razu wzbudzał zachwyty. Zdarzały mu się brutalne zagrania, nie zawsze też cieszył się miejscem w podstawowym składzie. Był trochę siermiężny, wytykano mu, że pomaga drużynie tylko w defensywie, niewiele dając z przodu, ale z upływem czasu czuł się coraz lepiej i pokazywał większy wachlarz możliwości. Dziś, gdy za kadencji Nenada Bjelicy poznaniacy grają tylko z jednym defensywnym pomocnikiem, często właśnie on wychodzi na boisko od 1. minuty, kosztem kapitana zespołu, Łukasza Trałki.
- Pierwsze pół roku w Poznaniu było dla mnie trudne. Nie byłem przyzwyczajony do ligi, o której przed przyjściem tutaj mało tak naprawdę wiedziałem. Koledzy mi jednak pomogli, co ułatwiło aklimatyzację. Później im więcej grałem, tym łatwiej było mi się przystosować – przyznał.
Efekty są widoczne, bo dziś o problemach Tetteha z sędziami wszyscy zdążyli zapomnieć. - Gdy zaczynałem w Polsce, to ani ja nie znałem arbitrów, ani oni mnie. Zdążyliśmy się już jednak do siebie przyzwyczaić - dodał.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego
O mistrzostwo Polski nie tylko z Legią
Lech i Legia prezentują w końcówce roku najwyższą dyspozycję i nie brakuje głosów, że wkrótce sytuacja w czołówce wróci do normy. Tetteh jednak o tej batalii wypowiada się wyjątkowo dyplomatycznie. - Nie rozmawiajmy ciągle tylko o Legii, bo zespołów, które chcą być mistrzem jest więcej i trzeba będzie wygrać z każdym z nich.
Skąd tak dobre wyniki Kolejorza w ostatnim czasie? - Od samego początku, gdy tu jestem, panowało odczucie, że mamy dużą jakość i możemy sobie świetnie radzić. Minęło trochę czasu, wszyscy się lepiej poznaliśmy i również dlatego dziś możemy się cieszyć z serii zwycięstw. Podoba mi się system preferowany przez trener Bjelicę, mimo że teraz gramy tylko z jedną szóstką - nie ma wątpliwości.
W Lechu na lata?
Nowy kontrakt Tetteha obowiązuje aż do połowy 2020 roku. Gdyby Ghańczyk go wypełnił, Kolejorz stałby się klubem, w którym spędził najdłuższy okres w swojej karierze.
- Futbol jest taki, że jednego dnia można podpisać umowę, a następnego przenieść się do innego zespołu. Zawsze jednak lepiej mieć długi kontrakt, bo to daje spokój i stabilizację. Lech złożył mi propozycję dłuższej współpracy, a to jasny sygnał, że mi ufa. Tylko się cieszyć - zaznaczył.
W kwestii ewentualnego transferu ostatnie zdanie będzie jednak należeć do klubu. W podpisanych w czwartek dokumenty ma ma sumy odstępnego i to Lech zdecyduje, czy ewentualne oferty za Tetteha go satysfakcjonują, czy nie.