Niechęć wśród działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej do selekcjonera reprezentacji Polski jest ogromna. Holender nie ma poparcia u niemal żadnego prominentnego działacza związku. Leo Beenhakker także nie ukrywa, że nie czuje się w Polsce najlepiej, choć nadal ma ochotę pracować z kadrą.
Działacze od dawna szukają sposobu na pozbycie się holenderskiego selekcjonera. Jego kontrakt, jest jednak tak skonstruowany, że wyrzucenie z pracy Holendra, kosztowało by związek konieczność wypłacenia gigantycznego odszkodowania.
Związkowi działacze znaleźli jednak sposób, by uniknąć wypłaty odszkodowania. Wszystko teraz zależy od tego czy Beenhakkerowi powinie się noga w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Jeśli tak, plan zostanie wcielony w życie. Opiera się on na pewnym zapisie w kontrakcie Holendra z PZPN, mówiącym o konieczności dbania o dobry wizerunek związku.
Leo Beenhakker, tymczasem wielokrotnie obrażał i publicznie podważał kompetencje działaczy związku m.in. swojego przełożonego, szefa wyszkolenia PZPN Antoniego Piechniczka.
- Jeśli taki zapis rzeczywiście istnieje w kontrakcie Holendra, to moim zdaniem stoi on na przegranej pozycji - mówi Dziennikowi mecenas Paweł Broniszewski, który od lat zajmuje się sprawami związanymi ze światem futbolu.