Umowa Grosickiego z Hull City została podpisana o godzinie 1:30 czasu polskiego. Przedstawiciele beniaminka Premier League zwrócili się z prośbą do angielskiej federacji o dodatkowy czas na dopięcie szczegółów. Hull było zainteresowane reprezentantem Polski od początku okna transferowego, ale najmocniej zaczęło zabiegać o piłkarza na jego finiszu. W poniedziałek na stole prezesów Rennes pojawiła się pierwsza poważna oferta. Przedstawiciele francuskiego klubu nie chcieli sprzedać skrzydłowego i postawili zaporową cenę - 10 milionów euro. Rennes to zespół, którego właściciel jest bardzo bogaty, a drużyna nie ma problemów finansowych. Nikt w Rennes się nie spodziewał, że beniaminek angielskiej ekstraklasy spełni ich wymagania. Po nieudanym transferze do Burnley Grosicki miał jednak obiecane, że w przypadku oferty będzie mógł odejść.
Ostatecznie skrzydłowy trafił do Anglii za 9 milionów euro. Dodatkowy milion wpłynie na konto Rennes w przypadku, gdy klub utrzyma się w Premier League. Reprezentant Polski podpisał 3,5-letni kontrakt z możliwością przedłużenia go o rok. Transfer piłkarza został sfinalizowany w ostatniej chwili, ale nie był jednak zagrożony.
- Trener Marco Silva dzwonił do Kamila od kilkunastu dni, czasem nawet późnym wieczorem. Przekonywał, zapewniał, że Kamil jest mu niezbędny. W dniu transferu, w nocy, przyjechał do Hull specjalnie z Manchesteru, ze zgrupowania drużyny przed środowym meczem z United, tylko po to, by zamienić z Kamilem kilka zdań i ponownie wrócić do Manchesteru - opowiada Daniel Kaniewski.
Jeden z przedstawicieli Kamila Grosickiego był przekonany, że transfer dojdzie do skutku. - Wiedzieliśmy, jak bardzo zależy Anglikom na tym transferze. Przed wylotem z Francji rozmawialiśmy jeszcze z trenerem przez telefon. To była zupełnie inna sytuacja niż latem. Nie mogliśmy pozwolić sobie na wycieczkę - komentuje.
Grosickiego przywitało przed ośrodkiem klubowym około stu kibiców, którzy w strugach deszczu skandowali jego imię. Polak przed podpisaniem umowy przeszedł jeszcze półgodzinne testy medyczne. Wypadł bardzo dobrze. - Lekarz powiedział, że jest pod wrażeniem wyników Kamila, że dawno nie widział tak zdrowego i silnego faceta - relacjonuje Kaniewski.
Grosickim interesowało się wiele innych angielskich drużyn, między innymi: Crystal Palace, Middlesbrough i Everton. Chciały go również czołowe drużyny z Włoch i Rosji. Dlaczego w takim razie wybrał ostatni w lidze Hull? Nikt tak mocno jak beniaminek nie zabiegał o Grosickiego, poza tym w Hull nasz piłkarz ma niemal gwarantowane miejsce w wyjściowym składzie. Grosicki to trzeci najwyższy transfer w historii klubu. Co istotne, reprezentant Polski zabezpieczył się w przypadku spadku drużyny z ligi. Mimo że podpisał długoterminowy kontrakt, to będzie mógł odejść z zespołu latem, jeżeli "Tygrysy" nie utrzymają się w angielskiej ekstraklasie. Tak porozumiały się obie strony, w kontrakcie Grosickiego znajduje się kwota odstępnego. A spadek z ligi jest prawdopodobny. Hull wygrało od listopada jeden mecz. W najbliższym czasie jego drużyna zmierzy się między innymi z Manchesterem United, Liverpoolem, Arsenalem, mistrzem kraju Leicester, Manchesterem City czy Tottenhamem. Okazja do promocji kapitalna, do zdobycia punktów już nieco mniejsza. Hull traci obecnie pięć punktów do bezpiecznej strefy.
Grosicki będzie obecny na środowym meczu z Manchesterem United, ale obejrzy go z trybun. Piłkarz ma zagrać w sobotnim spotkaniu z Liverpoolem. W najbliższej przyszłości ma też wybrać się do Rennes, by pożegnać się z kibicami, kolegami i pracownikami klubu. - Nie darowałby sobie, gdyby tego nie zrobił. W Rennes był królem. Niedawno odwiedziłem go w mieście i na każdym kroku fani okazywali mu sympatię. Na stadionie śpiewali o nim piosenki, na pewno oni nie są z transferu zadowoleni - dodaje Kaniewski. Grosicki występował w Rennes od wiosny 2014 roku. W lidze francuskiej zagrał 92 mecze, strzelił 15 goli i miał 13 asyst.
ZOBACZ WIDEO Asysta Zielińskiego pomogła Napoli. Zobacz skrót meczu z US Palermo [ZDJĘCIA ELEVEN]
Badał go ginekolog czy lekarz z domu opieki? Czytaj całość