- Moi piłkarze byli bardzo zdeterminowani i stąd popełnili tyle fauli - mówił trener Odry, Ryszard Wieczorek po meczu z Ruchem (1:0). Jego zawodnicy są prawdziwymi rekordzistami, jeśli chodzi o ilość popełnionych fauli w 21. kolejce ekstraklasy: aż 24 razy nieprzepisowo powstrzymywali rywala. Sędzia Marcin Borski pokazał w tym spotkaniu dziewięć żółtych kartek, a w 73. minucie usunął z boiska Dariusza Dudka. - Myślę, że nikt się nie spodziewał widowiska stojącego na wysokim poziomie. Ja też myślałem, że będzie to typowy mecz walki. Nie jesteśmy w stanie zapewnić ładnych widowisk, ale za to mecze emocjonujące, pełne walki - stwierdził opiekun gości, Ryszard Wieczorek, który przede wszystkim cieszy się z faktu, że po tej boiskowej bitwie żaden z jego podopiecznych nie doznał poważniejszego urazu. Odra zajmuje dopiero 14. pozycję w tabeli, ale lideruje za to w niechlubnej klasyfikacji najczęściej kartkującej drużyny. W tym sezonie zawodnicy z Wodzisławia zobaczyli już 47 żółtych i 6 czerwonych kartoników. Niebiescy pod tym względem ustępują swoim sobotnim rywalom, bowiem uzbierali 43 "żółtka" i tylko jedną czerwoną kartkę.
Walki i agresji, czasem przeradzającej się w brutalność, nie zabrakło oczywiście w krakowskich derbach. Od lat pojedynki Wisły z Cracovią obfitują w ostre starcia i nie inaczej było tym razem. Ozdobą spotkania na pewno można określić pojedynki Bartosza Ślusarskiego ze środkowymi obrońcami mistrza Polski. Szczególnie we znaki dał się "Ślusarzowi" Marcelo. Najpierw napastnik Pasów otrzymał żółtą kartkę za faul na stoperze Wisły, a potem Brazylijczyk otrzymał indywidualną karę za ostre wejście w nogi rywala. - Bartek lubi ostrą grę, potrafi zastawiać piłkę. Sporo było takich pojedynków - czasem faul, czasem czysto. Taka jest piłka - wyjaśniał po końcowym gwizdku Arkadiusz Głowacki. W sumie arbiter aż 43 razy odgwizdywał przewinienia i pokazał siedem żółtych kartoników. Mimo że Cracovia poległa na Reymonta aż 1:4, to trener gości Artur Płatek był zadowolony z postawy swoich zawodników, szczególnie w pierwszej połowie. Płatek zwrócił też uwagę, że w takich konfrontacjach decydująca okazuje się wola walki i zaangażowanie. - Potrzebuję piłkarzy z charakterem, a w ostatnich 35 minutach zupełnie takich nie widziałem - rozkładał bezradnie ręce szkoleniowiec Pasów.
Najwięcej krwi polało się we Wrocławiu, gdzie Śląsk podejmował Polonię Warszawa. Gospodarze po emocjonującym spotkaniu przegrali 0:1, ale trzeba zaznaczyć, że była to wojna niemal na śmierć i życie. Po 30 minutach gry Czarne Koszule miały na koncie az cztery żółte kartki i piętnastokrotnie faulowały. O największym pechu może mówić obrońca Śląska Piotr Celeban, który na początku drugiej połowy otrzymał silny cios w twarz. Po badaniach okazało się, że ma złamany nos. - Laryngolog od razu go nastawił i przepisał Piotrkowi środki przeciwbólowe. To bardzo nieprzyjemny uraz, który leczy się ok. 4 tygodni. Oczywiście istnieje możliwość wcześniejszego powrotu na boisko, na przykład dzięki założeniu specjalnej maski ochronnej. W dużej mierze to będzie decyzja samego zawodnika - mówi Wojciech Sznajder, klubowy lekarz Śląska. 10 żółtych kartek wyciągnął sędzia Włodzimierz Bartos, a już po kilku minutach drugiej części gry odesłał do szatni za drugą kartkę Tomasza Jodłowca. - Przyjechaliśmy tutaj wygrać, bo to jest moje szczęśliwe miejsce. Myślę także, że było zbyt dużo kartek jak na takie spotkanie. Drużyna pokazała charakter, grając w dziesiątkę z tak dobrym przeciwnikiem, jakim jest zespół Ryszarda Tarasiewicza. Wygraliśmy i daje to nam szansę na awans do czołowej trójki - przekonywał nowy opiekun stołecznego zespołu, Bogusław Kaczmarek.
Okazuje się, że jak na razie po 21 kolejkach najmniej szkody rywalom wyrządził poznański Lech, którego piłkarze otrzymali 24 kartki. Im dalej w dół tabeli, tym kartek jest więcej, a to tylko argument na potwierdzenie tezy, że bezpieczny ligowy byt drużyny chcą po prostu wydrzeć siłą.