Czytaj w "PN": Pijawki w Ekstraklasie. Legalni cudotwórcy

PAP
PAP

Alternatywne metody leczenia, mimo że zyskują wielu zwolenników, nadal często traktowane są z przymrużeniem oka. Czarna magia, powrót do średniowiecza - z takimi opiniami muszą zmierzyć się lekarze i fizjoterapeuci.

Ziołolecznictwo, akupunktura, masaż, bańki ogniowe i próżniowe, terapia manualna, wizualizacja, czy nawet leczenie pijawkami - to lista alternatywnych sposobów leczenia, które są legalne i stosowane na całym świecie. Wydaje się, że stoją w opozycji do medycyny znanej nam od lat, opartej na tradycyjnym leczeniu. Mało kto bierze pod uwagę możliwość połączenia tych dwóch różnych światów. Co ciekawe, na takie rozwiązanie zdecydowano się jednak w kilku klubach polskiej ekstraklasy. Idealnym przykładem może być Śląsk Wrocław. W sztabie medycznym klubu z ulicy Oporowskiej pracuje między innymi Jarosław Szandrocho, fizjoterapeuta, wielki zwolennik leczenia pijawkami. -  Każdy zawodnik, który się do nas zgłasza, ma jeden cel: chce jak najszybciej znów wybiec na boisko. Stosowana metoda leczenia pijawkami nie ma wad. Przez dziesięć lat, odkąd pracuję we Wrocławiu, jeszcze nie zdarzyło się, abym nie pomógł kontuzjowanemu zawodnikowi - mówi Szandrocho.

Mali pomocnicy

Ta metoda pomocy kontuzjowanym sportowcom jest w pełni legalna, przeprowadzana w gabinetach o wysokim standardzie, a nie w żadnym podziemiu. Aby stosować taką terapię, trzeba mieć odpowiednie uprawnienia.  - Hirudoterapeuta, bo tak się nazywa osobę leczącą tą metodą, powinien ukończyć specjalistyczny kurs. Nigdy nie wolno leczyć się na własną rękę. Pijawki powinny pochodzić ze specjalnej hodowli, odpowiednio chronionej przed niepożądanymi zarazkami. Aktualnie w Polsce najwięcej pijawek hoduje się w Namysłowie w województwie opolskim - tłumaczy Szandrocho. - Jako fizjoterapeuta, zawsze staram się uzupełniać wiedzę. Medycyna naturalna, w tym hirudoterapia, interesuje mnie od kilkunastu lat.

Największym specjalistą w branży jest Maciej Paruzel. Pracuje jako chirurg w szpitalu im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, jest także prezesem Polskiego Towarzystwa Hirudologicznego. Paruzel przeprowadza bardzo skomplikowane operacje replantacji amputowanych kończyn, a po zabiegach w rekonwalescencji pomagają pijawki. Ale też przy żylakach, hemoroidach, krwiakach, czy stłuczeniach. - Do tej listy należy również dodać wszelkie obrzęki, zapalenia, chociażby więzadeł. Piłkarze są narażeni na urazy mechaniczne. Ostatnio pomagałem Adamowi Kokoszce, który otrzymał cios łokciem prosto w czoło. Po kuracji pijawkami guz zniknął w ciągu 24 godzin - mówi pan Jarosław.

W Śląsku o skuteczności leczenia pijawkami przekonał się też Marian Kelemen, gdy był zawodnikiem wrocławskiej drużyny. - Był okres, kiedy graliśmy co trzy dni. W środę skręciłem kostkę i wydawało się, że nie ma żadnych szans, abym wrócił na weekend do zdrowia. Powiedziałem panu Jarkowi: stawaj na głowie, rób, co chcesz, ale muszę być gotowy - wspomina Kelemen, dziś gracz Jagiellonii. - Wtedy pan Jarek wyszedł z inicjatywą, aby spróbować nowej metody. Nie wiedziałem, co o tym myśleć, ale zdecydowałem się. Pierwsze ukłucie przypominało lekkie oparzenie, ale nie było żadnych efektów ubocznych. Wystarczyło przyłożyć pijawki na 30 minut. Co prawda krew sączyła się z rany przez kilkanaście godzin, ale kiedy się zagoiło, efekt był piorunujący.

ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Messi. Zobacz skrót meczu Atletico Madryt - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]

(...)

Hubert Maćkowiak

[b]CAŁY TEKST W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA".

[/b]

Komentarze (0)