PE: Niebiescy bliżej półfinału - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów

Ruch Chorzów sprawił niespodziankę i w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym Pucharu Ekstraklasy pokonał we Wrocławiu miejscowy Śląsk. Rewanż zostanie rozegrany na Stadionie Śląskim już w najbliższy poniedziałek. Chorzowianie w meczu z drużyną Wrocławia zagrali otwartą piłkę i to okazało się kluczem do zwycięstwa.

Artur Długosz
Artur Długosz

Spotkanie Pucharu Ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław a Ruchem Chorzów nie przyciągnęło na trybuny stadionu przy ulicy Oporowskiej zbyt wielu fanów. Pierwsze minuty meczu pokazały jednak, że ci, którzy pofatygowali się na ten pojedynek, nie będą żałować. Już w 4. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Patryk Klofik, który po prostopadłym podaniu Sebastiana Mili zdołał tylko lekko trącić piłkę, a ta przeleciała obok słupka. Po chwilowym uspokojeniu gry, do głosu zaczęli dochodzić goście. W 10. minucie padł pierwszy gol w tym spotkaniu. Niebieskich na prowadzenie wyprowadził Marcin Zając, który po ładnej indywidualnej akcji umieścił piłkę w bramce Wojciecha Kaczmarka.

Wrocławianie chcieli szybko doprowadzić do remisu, ale ich grę w środowym spotkaniu cechowała duża niedokładność. Tak było np. w 16. minucie, gdy Mila w polu karnym podawał do Klofika. Goście groźnie kontratakowali, a najwięcej zagrożenia pod bramką Śląska siał Zając. W 21. minucie golkiper Śląska sobie tylko znanym sposobem uratował swoją drużynę przed stratą kolejnego gola. Po precyzyjnym dośrodkowaniu Ariela Jakubowskiego, główkował Martin Fabus. Dośrodkowanie precyzyjne, strzał świetny, interwencja bramkarza - kapitalna. Tak można określić tą akcję. Chwilę później podopieczni Ryszarda Tarasiewicza powinni doprowadzić do remisu. Najpierw dwójkową akcję prawą stroną boiska przeprowadzili Vladimir Cap i Patryk Klofik, a ten ostatni wyłożył piłkę Remigiuszowi Sobocińskiemu. Bramkarz Ruchu odbił futbolówkę, dopadł do niej jeszcze Marek Gancarczyk i huknął w poprzeczkę. Po chwili kolejna akcja Śląska i po raz kolejny strzelał starszy z braci Gancarczyków - tym razem w słupek. Niewykorzystane sytuacje się mszczą - mówi stare piłkarskie porzekadło. I rzeczywiście tak się stało. Po niecelnym strzale Gancarczyka, chorzowianie wyprowadzili kontrę. Z głębi pola podanie otrzymał Zając, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem. Zawodnik Ruchu długo się nie zastanawiał i pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Śląsk - Ruch 0:2, a na trybunach konsternacja, bo to goście dominowali na boisku. Śląsk, za sprawą Mili, odpowiedział w 35. minucie. Były reprezentant Polski strzelił jednak nad poprzeczką. W 42. minucie znów przed szansą stanął blondwłosy pomocnik. Tym razem egzekwował on rzut wolny, lecz świetną interwencją popisał się Matko Perdijić. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, po atomowym strzale Marka Gancarczyka, futbolówka znów nie znalazła się w siatce Ruchu.

Od początku drugiej części Ryszard Tarasiewicz desygnował do gry trzech nowych graczy. Po zimowej przerwie, na boisku po raz pierwszy pojawił się Sebastian Dudek. Wniósł on sporo ożywienia do gry gospodarzy. Już na początku drugiej połowy wrocławianie wykonywali kolejny rzut wolny z okolicy 25. metra. Po raz kolejny strzelał Mila, po raz kolejny niecelnie. Dudek swoimi podaniami uruchamiał szybkich skrzydłowych Śląska, ci jednak nie potrafili w pełni wykorzystać adresowanych do nich piłek. Gospodarzom brakowało dokładności, precyzji i skuteczności. W 57. minucie kolejny pojedynek ze sobą stoczyli Mila i Perdijić. Znów górą był ten drugi, który pewnie interweniował po strzale z rzutu wolnego. W 75. minucie po raz pierwszy przed szansą stanął, niedawno wprowadzony na murawę, Kamil Biliński, który z 17 trafieniami jest liderem klasyfikacji strzelców Młodej Ekstraklasy. Tym razem został jednak powstrzymany przez defensorów z Chorzowa. Młody napastnik Śląska w 88. minucie pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności. Po jego uderzeniu zza pola karnego futbolówka zatrzepotała w siatce Ruchu. - Udało nam się strzelić choć jedną bramkę, która daje nadzieję na awans - mówił po meczu strzelec gola dla gospodarzy. Mimo że arbiter doliczył pięć minut do regulaminowego czasu gry, to czwarta bramka na Oporowskiej już nie padła. W ostatnich sekundach na listę strzelców próbowali wpisać się Piotr Celeban i nie kto inny jak Mila. Górą był jednak bramkarz Niebieskich.

Ruch Chorzów wygrał pierwszy mecz ćwierćfinału Pucharu Ekstraklasy. Przed pojedynkiem rewanżowym Niebiescy są na pewno w lepszej sytuacji. - Myślę, że mogę wyprzedzić fakty i w Chorzowie będzie mała masakra. I z jednej, i z drugiej strony - zażartował na konferencji prasowej Ryszard Tarasiewicz.

Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 1:2 (0:2)
0:1 - Zając 10'
0:2 - Zając 24'
1:2 - Biliński 86'

Składy:

Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Celeban, Fojut, Pawelec, Cap (46' Wołczek), Marek Gancarczyk, Ulatowski, Mila, Klofik (46' Janusz Gancarczyk), Sobociński (69' Biliński), Sotirović (46' Dudek).

Ruch Chorzów: Perdijić - Nykiel, Grodzicki, Kieruzel, Jakubowski, Zając, Baran, Nowacki (87' Mizgajski), Balaz (89' Janoszka), Fabus, Jezierski (35' Sobiech, 90+5' Szczypior).

Żółte kartki: Mila (Śląsk) oraz Jakubowski, Kieruzel, Sobiech, Balaz, Grodzicki (Ruch).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).

Widzów: 3500.

Najlepszy piłkarz Śląska: Patryk Klofik.
Najlepszy piłkarz Ruchu: Marcin Zając.

Piłkarz meczu: Marcin Zając.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×