Artur Jędrzejczyk: Wow, ja idę!

- Pamiętam pierwszy dzień, gdy o własnych siłach wyszedłem z domu. Pomyślałem: "wow, ja idę" - wspomina obrońca Legii Warszawa i reprezentacji Polski Artur Jędrzejczyk.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
WP SportoweFakty / YURI KOCHETKOV

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Zdrowo się pan odżywia?

Artur Jędrzejczyk: W Polsce widziałem, jak piłkarze w dniu meczu jedli pizzę lub kebab, a później na boisku byli najlepsi. Ja przed spotkaniem takich rzeczy nie jem, za ciężko byłoby mi na żołądku. Później by mi się jeszcze "kebsem" odbijało na boisku. Ale po spotkaniu - oczywiście, że skuszę się na takie żarcie.

Czyli nie każdy reprezentant Polski musi jeść posiłki bez glutenu.

Nie lubię zmian. Zawsze jadłem i będę jeść kebab. Nie zrezygnuje z tego, bo jest moda na fit jedzenie. Ostatnio jadłem "chińczyka". Zobaczył mnie taksówkarz, opuścił szybę i zagaił, że chyba nie powinienem takich rzeczy zamawiać, skoro jestem profesjonalnym piłkarzem. Odpowiedziałem, że wszystko jest dla ludzi. Pośmialiśmy się, pokazał "elkę" i odjechał. Z wagą problemu nie mam, dlatego raz lub dwa razy w tygodniu mogę sobie na coś takiego pozwolić.

Nie przejmuje się pan zbytnio, czy ktoś zwraca na pana uwagę.

Obojętne mi to. Na przykład w Rosji mieliśmy pod tym względem kompletny luz. Nikt się nie przejmował naszym wyglądem. Poznałem ludzi, którzy mieli takie pieniądze, jakich już pewnie w życiu nie zobaczę, a chodzili w podartych skarpetkach, wyciągniętych koszulach. Nie wyglądali jak bogacze. Nieraz idąc do sklepu po bułki spotykałem kolegów z zespołu z ich partnerkami, ubranych w klapki, krótkie gacie i długą zimową kurtkę FK Krasnodar. Nikt nie zwracał na to uwagi. Machało się tylko ręką w sklepie, "siema, siema" i szło się do kasy. Mi się to podoba. Sam chłonąłem tamtejsze zwyczaje.

W Rosji żyje się luźniej niż w Polsce?

Na pewno. Na przykład policja przechodzi na pasach z resztą ludzi na czerwonym świetle. W ogóle funkcjonariusze podczas kontroli drogowych zazwyczaj widząc, że zatrzymali piłkarza, kazali jechać dalej. To kraj rządzący się własnymi prawami. Widziałem, jak niektórzy nawet nie zatrzymywali się do kontroli. Gaz do dechy i na razie. Zanim policjanci wsiedliby do swojej Łady... nie mieliby szans na dogonienie lepszego samochodu.

ZOBACZ WIDEO Drużyna Łukasza Skorupskiego bez przełamania - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Za mandaty pan płacił?

Mandatów dostałem naprawdę ładny plik, przede wszystkim z fotoradarów. Ale to były śmieszne kary. Na ograniczeniu do 50 km/h jechałem 90 km/h i musiałem zapłacić 500 rubli, czyli około trzydziestu złotych. Uzbierało mi się ogólnie około siedmiu tysięcy rubli z mandatów, czyli mniej więcej pięćset złotych. Najgorzej było w przypadku stłuczki. Trzeba było czekać na policję, nie można było usuwać pojazdu z miejsca zdarzenia. Nawet przy najmniejszych obiciach. Przez to robią się tam gigantyczne korki. No i jeszcze jedno. Te drogi...

Ile razy wymieniał pan zawieszenie?

Raz wjechałem w taką dziurę, że się przestraszyłem, iż odpadło koło. Dobrze, że sprzedałem ten samochód... Ale proszę sobie wyobrazić, że w centrum miasta, żeby ostrzec kierowcę przed potężną dziurą, wsadzano w nią po prostu kija. To kilka skrajnych przykładów, ale w Rosji żyło mi się naprawdę bardzo dobrze. Czasem niepotrzebnie powiela się niektóre stereotypy, jak chociażby ten o pijaństwie w tym kraju.

Nie wierzę, że nie mierzył się pan przy stole z Rosjanami.

Spotykaliśmy się raczej na kolacjach. Nikt nie przesadzał. Wino, piwko. Testów nie było, ale chłopaki śmiali się, że ja dużo mogę, bo przecież jestem z Polski. Żartowali żebym im cztery kamazy jabłek z Polski przywiózł. Na ulicy też nie widziałem pijaków. Może raz, z piwkiem, na rowerze jechał facet, ale kulturalnie.

Do jakiego stylu życia panu bliżej, rosyjskiego czy warszawskiego?

W Warszawie zawsze czułem się dobrze. Mówiłem sobie, że tylko tutaj mogę wrócić. Chciałem też Legii oddać to, że dzięki niej trafiłem do FK Krasnodar i reprezentacji Polski. Ciągle jestem w pozytywnym szoku, jak nasza stolica ewoluowała. Byłem w wielu ładnych miastach, ale Warszawa jest najpiękniejsza. Wiadomo, tutaj gdy nie jesteś przyzwoicie ubrany, to ludzie na ulicy dziwnie patrzą, ale ja się nie przejmuję, jak ktoś mnie obrazi lub powie, że jestem taki czy inny.

Na drugiej stronie przeczytasz o podejściu zawodnika do mediów społecznościowych, o tym co lubi robić w wolnych chwilach i co musi kupić piłkarzowi Igor Lewczuk.

Kto powinien grać na lewej obronie w kadrze Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×