Michał Kołodziejczyk: Futbol nie jest silniejszy (komentarz)

Reuters / REUTERS
Reuters / REUTERS

Mecz BVB z Monaco nie powinien się odbyć dzień po próbie zamachu. To, że bomba nikogo nie zabiła, jest usprawiedliwieniem niegodnym Europejczyka. Skoro widowisko musi trwać, liczmy się z tym, że kiedy kurtyna już spadnie, to zrobi dziurę w scenie.

W pełni popieram Borussię Dortmund, która po przegranym 2:3 ćwierćfinale Ligi Mistrzów z AS Monaco uderzyła w dzwony. Wicemistrzom Niemiec kazano wyjść na arenę i walczyć, bo tak chciał Cezar, a lud żądał igrzysk. Cezar tłumaczył, że nie ma innych terminów, bo lwów i tygrysów w swoim imperium ma dostatek, a terminy w koloseum pobukowane.

Żaden z piłkarzy Borussii zapytany w środowy poranek, czy ma ochotę grać w piłkę, nie wyraził entuzjazmu. Klub dał zielone światło, rozumiał emocje zawodników i pozwolił zrezygnować z występu. Tyle że to sport i głupio było tak po prostu się poddać. Przecież na stadionie czekać będą kibice, a sprawa dotyczy odwagi i honoru dwudziestu kilku facetów. Ten, który miał najmniej szczęścia i wpadająca do środka szyba autokaru poważnie poraniła mu rękę, wychodził właśnie ze szpitala.

Możemy teraz wszyscy napisać na Facebooku, że jesteśmy z Borussią, możemy założyć czarno żółte koszulki i 11 kwietnia ogłosić międzynarodowym dniem pszczół, możemy kupić kredę i napisać na głównym deptaku: "Stop przemocy". Naiwnie cieszymy się tym, że kibice BVB pomogli tym z Monaco w znalezieniu noclegów, bo "futbol jest silniejszy", podobnie w 2005 roku po śmierci Jana Pawła II cieszyliśmy się, że na krakowskich błoniach kibice Wisły i Cracovii związali swoje szaliki i za oficjalną politykę państwową uznano politykę miłości.

Futbol po wtorku wcale nie jest silniejszy. Przypomniał tylko, że jest grą, w skład której wchodzą emocje normalnych ludzi. I ktoś tu zapomniał, że normalni ludzie, to nie tylko kibice, którzy płaczą po porażkach i upijają się piwem po zwycięstwach, ale to także piłkarze, którzy tak po prostu, po ludzku, mogą bać się o swoje zdrowie, życie i zamiast o dośrodkowaniu myśleć o tym, czy w tym czasie bezpieczne są ich rodziny.

Przedstawienie musi trwać nie dlatego, by pokazać terrorystom, że nie zrezygnujemy z własnych przyzwyczajeń i przyjemności. Musi trwać, bo konto musi być pełne. To nie jest droga na skróty, to ślepa uliczka. Bomby w Dortmundzie nie są zamachem na futbol, ale na naszą codzienność. Udawania, że nic się nie stało, nie może zagłuszyć szelest banknotów.

Michał Kołodziejczyk

Zobacz więcej tekstów autora--->

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok

Komentarze (4)
avatar
Rozpierdek
13.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Panie Kołodziejczyk jeżeli Pan chce walczyć z islamskim terroryzmem za pomocą kredy i kredek jak Pan to zaproponował, to współczuję. Zanim Pan się zorientuje to będziemy mieszkać już w kalifaci Czytaj całość
prosty
13.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Takiego problemu nie ma w Japonii,gdzie jest zakaz głoszenia ,tolerowania islamu we wszelkich jego postaciach