Zespół Jerzego Wyrobka rozpoczął zawody tylko dzięki uprzejmości gospodarzy, którzy użyczyli mu swoich spodenek w kolorze żółtym. Dlaczego GKS nie mógł zagrać we własnych strojach? Okazuje się, że dolnej części garderoby zapomniał zabrać do Lublina kierownik gości, Jan Śleziak.
- Szkoda gadać. Wyciągamy sprzęt w szatni, a tu się okazuje, że brakuje spodenek. Na dodatek kierownik jeszcze krzyczy, że to ktoś z nas mu wykręcił głupi kawał. Po co mielibyśmy to robić? - mówili na łamach Gazety Wyborczej piłkarze GKS.
- Nie chcieliśmy robić przeszkód rywalom. Kierownik Jastrzębia wytłumaczył mi, że prawdopodobnie musiał zostawić te spodenki gdzieś w hotelu - stwierdził z kolei drugi trener Motoru, Mirosław Kosowski.
Jak się okazuje, również drużynie z Lublina zdarzyła się podobna sytuacja. - Tydzień temu graliśmy w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Gospodarze wysłali nam faks, że będą grali w strojach granatowych, a my akurat zabraliśmy spodenki w tym kolorze. Na miejscu trzeba było więc pożyczyć od gospodarzy białe - dodał Kosowski.
Przypomnijmy, że w rundzie jesiennej jeszcze bardziej kłopotliwą sytuację mieli piłkarze Polonii Bytom, gdy wyjechali do Wodzisławia Śląskiego na mecz z Piastem. Na miejscu okazało się, że ich trykoty są podobne do strojów ekipy z Gliwic i konieczne było wypożyczenie koszulek miejscowej Odry.
Za tamten incydent utratą posady zapłacił kierownik Polonii, Wacław Kruczkowski. Na razie nie wiadomo, czy podobna kara spotka Jana Śleziaka z GKS Jastrzębie.