W pierwszym spotkaniu mistrzowie Hiszpanii ulegli mistrzom Włoch 0:3, czym utrudnili sobie sprawę awansu do półfinału rozgrywek, ale w poprzedniej rundzie potrafili odrobić czterobramkową stratę z pierwszego meczu z Paris Saint-Germain. Pokonując paryżan na Camp Nou 6:1, Barcelona została pierwszym w historii Ligi Mistrzów zespołem, który awansował do kolejnej fazy rozgrywek, choć przegrał pierwszy mecz 0:4.
Teraz zadanie jest teoretycznie łatwiejsze, bo w Turynie Barca przegrała 0:3, a nie 0:4, ale z drugiej strony Stara Dama broni zdecydowanie lepiej od Francuzów: w dziewięciu meczach tej edycji Ligi Mistrzów Juventus stracił tylko dwie bramki. W stolicy Katalonii liczą na to, że uda im się powtórzyć wyczyn z 8 marca.
- Nie musimy zagrać perfekcyjnego meczu. Musimy być efektywni, stwarzać szanse i zdobywać bramki. Mając na uwadze, że rywal będzie miał swoje szanse i może strzelić gola, sami musimy zdobyć pięć bramek - mówi Luis Enrique.
- Na Camp Nou możemy tego dokonać. Nie mamy nic do stracenia. Możemy powtórzyć noc sprzed trzech tygodni. Wszyscy, którzy byli na Camp Nou w trakcie meczu z PSG, będą mieli szansę na przeżycie kolejnego historycznego wieczoru. Zrobimy wszystko, by tak się stało. Potrafimy strzelić trzy gole w trzy minuty, więc będziemy grali o awans aż do 95. minuty - zapewnia trener Barcelony.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: błysk Messiego dał zwycięstwo Barcelonie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]