Korona miała rozstrzygnąć losy awansu do grupy mistrzowskiej na własnym boisku, a po porażce z Bruk-Bet Termaliką najważniejsze było to, co wydarzyło się w Gdyni. - Łzy poleciały, bo świadomy byłem, że drugi raz z rzędu, rok po roku zdarza mi się takie coś, że w ostatniej kolejce wypadam. W tamtym roku jeszcze cieszyliśmy się na boisku, a tutaj byłem pewny, że jednak siedzę i się nie ruszam. Słyszałem radość kibiców i wiedziałem, że coś się odwróciło, ta karma wraca i tak jak w życiu całe szczęście równa się zero - mówił Mateusz Możdżeń.
Chociaż w Kielcach mogą cieszyć się z awansu, to jednak mecz 30. kolejki zupełnie im nie wyszedł. - Wiadomo, że łatwo zwalić na to, że Termalica zagrała dobrze. Ja w życiu z nimi nie przegrałem, strzelałem im bramki i super passę z nimi miałem. A tym razem nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu i moim, jestem tego świadomy. Gorzki smak tego jest, ale trener doszedł do wniosku, że jednak na to pracowaliśmy 30 kolejek i jak ważne było to zwycięstwo z Pogonią Szczecin, jak przy tej małej tabeli to wszystko się odwróciło.
Przed meczem nie brakowało zaskakująco optymistycznych głosów, że złocisto-krwiści powinni bez problemów "klepnąć" ósme domowe zwycięstwo z rzędu. Ich świetna seria odeszła jednak w niepamięć i nie był to przypadek. - Zwłaszcza te ostatnie mecze napawały optymizmem i każdy z tych 12 tysięcy osób myślał, że sobie gładko poradzimy. Na dzień dzisiejszy jesteśmy w ósemce, ciężko mi w to uwierzyć i dlatego też w szatni nie ma takiej radości jak po zwycięstwach.
Mimo okoliczności, w jakich zawodnicy Macieja Bartoszka osiągnęli przedsezonowy cel nie ulega wątpliwości, że dla klubu z woj. świętokrzyskiego to historyczny moment. - Jak to trener powiedział, jesteśmy pierwszą drużyną Korony, która dostała się do ósemki odkąd powstał ten podział i myślę, że to jest ponad wszystkim, bo te nasze nazwiska w historii tego klubu zostaną zapisane - stwierdził były zawodnik Lecha Poznań.
Możdżeń nie chciał się wypowiadać na temat planów Korony na rundę finałową. Jej pierwszym rywalem będzie "Kolejorz". - Trudno coś powiedzieć jakie są wymagania, bo za szybko to się dzieje, jeszcze nie skończył się dzień i jeszcze trochę nie dowierzam.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: coraz lepsza sytuacja Sevilli po zwycięstwie z Granadą - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]