Korona trafiła z piekła do nieba. Inaczej nie da się określić tego, w jaki sposób drużyna z woj. świętokrzyskiego znalazła się w grupie mistrzowskiej. - Z końcowym gwizdkiem tak naprawdę zdawaliśmy sobie sprawę wszyscy, że to się nie udało, ale później nastąpił zwrot akcji i nagle okazuje się, że ta praca, którą wykonaliśmy dała nam awans i mimo tego, że mecz nam nie wyszedł, ale nie dlatego, że się nie staraliśmy czy nie chcieliśmy, może właśnie dlatego, że za bardzo chcieliśmy zagrać dobre spotkanie dla tej wspaniałej publiki, dla siebie i historycznego awansu. Może to za bardzo spięło zawodników i nie byliśmy takim zespołem, do jakiego przyzwyczailiśmy w meczach u siebie - mówił Maciej Bartoszek.
Porażka w meczu 30. kolejki (0:1) zakończyła domową serię zwycięstw. Sobotnie spotkanie od początku nie układało się po myśli gospodarzy, którzy mieli trudności ze swobodną grą. - Do momentu straty tej bramki kontrolowaliśmy sytuację. Wiedzieliśmy, że ciężko będzie Termalice strzelić bramkę, że musimy zagrać konsekwentnie i dążyć do zdobycia tego jednego gola, nawet w ostatnich minutach. Niestety straciliśmy bramkę i w tym momencie można powiedzieć, że znaleźliśmy się w piekle.
Miejscowych skarcił Dawid Nowak, a winę za stratę gola ponosi defensywa złocisto-krwistych na czele z bramkarzem Milanem Borjanem. To cała seria nieporozumień w połączeniu z gorącą głową Kanadyjczyka sprowadziła na Koronę nieszczęście. - Popełniliśmy kardynalny błąd. Mogliśmy z tą piłką zrobić wszystko - ocenił 40-latek.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego zadawano sobie pytanie, czy piłkarze wytrzymają presję. Wydarzenia na boisku pokazały, że nie wytrzymali. - Gatunek tego spotkania za bardzo nas przycisnął, ale prawda jest też taka, że Termalika zagrała dobry mecz, miała nas nas plan i nie pozwalała nam rozgrywać akcji.
Ostatecznie los uśmiechnął się do Korony. Sukces jest jednak słodko-gorzki, bo w jego osiągnięciu pomogli rywale. Gdy kieleccy zawodnicy leżeli już załamani na murawie, dobre wieści napłynęły z Gdyni, gdzie remis Arki z Wisłą Płock pozwolił ekipie Bartoszka świętować awans do grupy mistrzowskiej. Sam szkoleniowiec nawet podczas konferencji prasowej sprawiał wrażenie całkowicie oszołomionego tym co się stało. - Do końca nie wierzyłem. Wiadomo, że trzeba to mieć w stu procentach potwierdzone. Taka huśtawka nie jest wesoła, ale taki jest sport.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: coraz lepsza sytuacja Sevilli po zwycięstwie z Granadą - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]