Ten wynik jeszcze nic nie przesądza, bo trzy punkty straty do lidera to wciąż niewiele, ale dla Legii Warszawa sytuacja się komplikuje. Każda strata punktów z zespołami poniżej czwartego miejsca jest jak poraka. Mistrzowie Polski sami są jednak sobie winni.
Tomas Necid, który dostał "kolejną ostatnią szansę" od trenera, miał w pierwszej połowie dwie okazje. Najpierw strzelił zbyt lekko, potem nie trafił w piłkę w świetnej sytuacji. Nie ma wątpliwości, że Legia potrzebuje środkowego napastnika. Na pewno kandydatem jest wypożyczony do Ruchu Jarosław Niezgoda, co potwierdza zresztą trener Jacek Magiera.
Ale brak snajpera to nie jedyne zmartwienie Legii. Wisła Kraków od początku ustawiła się bardzo mądrze, nie dała gospodarzom rozwinąć skrzydeł. Przy nieco słabszym dniu rządzących zwykle w środku pola Thibaulta Moulina i Vadisa Odjidji-Ofoe wystarczyło to na zespół gospodarzy.
Nawet jeśli gospodarze byli znacznie częściej przy piłce, teoretycznie tworzyli większe zagrożenie, to jednak Wisła była w Warszawie zespołem z planem. Może niezbyt wyszukanym, ale długo skutecznym. Nie dopuścić rywala w okolice pola karnego Łukasza Załuski i samemu spróbować "coś" stworzyć.
ZOBACZ WIDEO Szczęsny nie uratował Romy, derby Rzymu dla Lazio. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
To "coś" udało się w 60. minucie. Maciej Dąbrowski faulował w polu karnym Pawła Brożka. Arbiter Daniel Stefański nie miał wątpliwości. Może pomógł mu w tym kakofoniczny koncert bluzgów, który urządzili fani Legii. Sędzia był adresatem popularnego "refrenu".
Petar Brlek pewnie wykorzystał jedenastkę. Zrobił to w trudnym dla swojej drużyny momencie. Piłkarze Legii mieli świadomość, że pozostałe drużyny z czołówki wygrały swoje mecze. Dlatego presja na nich była coraz większa. Szanse mieli Odjidja-Ofoe, Moulin i Necid. Ten trzeci w końcu opuścił boisko. Jeśli po sezonie nie opuści Legii, będzie to sensacja. Chyba właśnie w meczu z Wisłą przegrał ostatecznie swoją przyszłość.
Piłkarze Wisły zwietrzyli szansę dołączenia do grupy walczącej o puchary. W 70. minucie fantastycznie strzelił z dystansu Brlek, ale jeszcze lepiej obronił Malarz.
To chyba był ten moment, gdy Jacek Magiera zrozumiał, że nie ma nic do stracenia. Na boisku pojawił się jeszcze 17-letni (10 maja kończy 18) Sebastian Szymański . Trener Legii pokazał, że należy do ludzi odważnych. A chwilę później Hlousek dośrodkował fantastycznie do Jędrzejczyka, a ten wyrównał.
Obie drużyny miały jeszcze swoje szanse. Dla Legii najlepszą Kasper Hamalainen, dla Wisły Patryk Małecki.
Wisła pokazała, że jest w stanie sporo namieszać w czołówce, dla Legii margines błędów się wyczerpał.
Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:1 (0:0)
0:1 - Brlek 58' (k.)
1:1 - Jędrzejczyk 74'
Składy
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Kopczyński (61. Guilherme), Moulin - Radović, Odjidja-Ofoe, Nagy (73. Szymański) - Necid (61. Hamalainen).
Wisła: Załuska - Cywka, Gonzalez, Uryga, Sadlok - Pol Llonch, Brlek - Boguski (66. Bartosz), Mączyński, Małecki (88. Ondrasek) - Brożek (84. Zachara).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Żółte kartki: Moulin (Legia).
Widzów: 22239.