Gerry Peyton to były golkiper Bournemouth. 33-krotny reprezentant Irlandii występował na Dean Court w latach 1986-1991. Karierę zawodniczą zakończył w 1994 roku, a dziewięć lat później Arsene Wenger zatrudnił go w Arsenalu, by zajął się szkoleniem bramkarzy Kanonierów.
61-latek zdradza w rozmowie z "Daily Echo", że jednym z jego pierwszych zadań w londyńskim klubie była obserwacja grającego wówczas w Legii Warszawa Artura Boruca.
- Arsenal wysłał mnie, żebym go obserwował, ponieważ Boruc już jako młody bramkarz miał wielkie umiejętności - przyznaje Peyton, dodając: - Grałem przez wiele lat w piłkę, więc mam dobre oko do bramkarzy, a on ma w sobie jakąś magię, która sprawia, że potrafił ratować swoim drużynom mecze.
Do Arsenalu Boruc nigdy nie trafił, ale w 2005 roku przeniósł się z Legii do Celticu Glasgow, a następnie został pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski. Potem występował we Fiorentinie i Southampton, a od września 2014 roku jest związany z Bournemouth.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Grosicki w "odwiedzinach" u królowej. Był tylko jeden problem
- Stał się dobrym, solidnym bramkarzem, a w barwach Celticu pokazał, że potrafi zdobywać trofea. Ma specyficzną prezencję w bramce, tę swoją arogancję. Czasem może sprawia wrażenia bycia zbyt pewnym siebie, ale wszyscy wielcy bramkarze to mają - tłumaczy współpracownik Wengera.
Boruc od trzech sezonów jest ważnym ogniwem Bournemouth. W 2015 roku wywalczył z Wiśniami historyczny awans do Premier League, a niedawno przedłużył kontraktem z klubem do końca sezonu 2017/2018.
- Obserwując go przez te wszystkie lata, sądzę, że jak na Bournemouth to bramkarz wybitny. Ratował zespół w wielu spotkaniach i był ojcem awansu do Premier League. Nie mogę o nim powiedzieć złego słowa. Wykonuje w Bournemouth świetną robotę. Jest skoncentrowany na celu i jest jednym z głównych czynników sukcesu zespołu - kończy Peyton.