Michał Czechowicz
W łatwości strzelania goli był zjawiskiem nieznanym w ekstraklasie od czasów Roberta Lewandowskiego. Mimo to wydawał się piłkarzem skrojonym tylko na nasze podwórko, który w poważniejszej lidze - jak było w europejskich pucharach - już tak widocznej różnicy nie zrobi. W Chicago Fire Nemanja Nikolić dostał przywilej dla gwiazd - warty 1,9 miliona dolarów za sezon kontrakt dla "designated player".
Bilans otwarcia reprezentanta Węgier musi robić wrażenie: cztery bramki w pierwszych siedmiu kolejkach [tekst powstał przed ostatnią kolejką, w której też strzelił gola], tytuł gracza tygodnia i obecność w najlepszej jedenastce kosztem posadzonego przez ekspertów MLS na ławce rezerwowych byłego napastnika Barcelony Davida Villi.
Sprawdzian w Nowym Jorku
O to co może czekać napastnika po wyprowadzce za ocean zapytaliśmy przed sezonem komentatora ligi na antenach stacji Eurosport, Adama Kotleszkę. Prognozy nie były optymistyczne.
- Patrząc tylko na liczby można pomyśleć: super - tłumaczy ekspert. - W Polsce newsy o kolejnych trafieniach Nikolicia na pewno dobrze się klikają, jednak po głębszej analizie nie oceniałbym jego dorobku aż tak wysoko. W najlepszym meczu, przeciwko New England Revolution, kiedy strzelił dwie bramki, Chicago grało przez ponad godzinę z przewagą jednego zawodnika. Nikt nie pisał o jego słabszych meczach, a grał w kratkę: miał dwa dobre występy, potem dwa gorsze.
ZOBACZ WIDEO Real zmiażdżył rywala! Zobacz skrót meczu Granada CF - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]
I kontynuuje: - W mojej ocenie bardziej konstruktywne wnioski można było wyciągnąć po meczu z najtrudniejszym rywalem od początku sezonu, Toronto FC. Został zmieniony już w 70 minucie. Zawodnikom z kontraktem dla designated player zdarza się to w MLS bardzo rzadko. Dodatkowo został wyłączony z gry przez Eriqa Zavaletę, o którym najczęściej pisze i mówi się zastanawiając co ze swoimi umiejętnościami robi w tak dobrym zespole. Fire zaczyna na przełomie kwietnia i maja serię trzech wyjazdowych meczów, do Chicago wrócą dopiero w połowie miesiąca. To będzie test dla Nikolicia. Na przykład jak poradzi sobie na jednym z najtrudniejszych stadionów w lidze, arenie New York Red Bulls, gdzie gospodarze wygrywają 90 procent meczów?
Zespół Strażaków miał łatwy kalendarz na początku sezonu. Jedynym wyjątkiem było spotkanie z Toronto FC (porażka 1:3). Najtrudniejszym sprawdzianem najbliższych tygodni obok meczu w Nowym Jorku miał być pierwszy międzykonferencyjny wyjazd do Los Angeles na spotkanie z Galaxy. Do serii zespół przystępował z 5. miejsca w Konferencji Wschodniej z dorobkiem 11 punktów w siedmiu meczach. Dla najgorszej drużyny całej ligi w poprzednim sezonie to jakościowy skok.
American dream
- Na początku mogło się wydawać, że sobie nie poradzi - mówi specjalnie dla "PN" Janusz Michallik, pochodzący z Polski były reprezentant Stanów Zjednoczonych, jeden z głównych piłkarskich komentatorów stacji ESPN. - Moim zdaniem w MLS nie gra się w piłkę dużo szybciej niż w polskiej ekstraklasie. Można powiedzieć, że liga jest bardziej fizyczna i właśnie dlatego Polska była dobrym przygotowaniem. Przecież Nikolić jest napastnikiem i strzela gole. Robi to co umie, czyli potrafi świetnie znaleźć się w polu karnym. Lubi grać na granicy spalonego i robi to dalej. Żyje z podań, to też się nie zmieniło - analizuje.
I dodaje: - Trener Veljko Paunović daje Nikoliciowi nowe role na boisku próbując częściej wyciągać go z pola karnego. Ale jeśli obejrzelibyśmy wszystkie jego dotychczasowe bramki pewnie nie zaskoczyłby niczym. Z drugiej strony właśnie taki piłkarz, z fantastycznym wykończeniem, był potrzebny Fire. Szybkim napastnikiem jest w drużynie David Accam z Ghany. Rola Nemanji jest inna. Znam ludzi z Fire, mówili mi, że są bardzo zadowoleni z tego transferu. Strzela gole, szybko też przekonał do siebie wszystkich w klubie. Jest bardzo sympatycznym facetem. Dużo się śmieje, wprowadził z Daxem McCarty’m duże ożywienie do szatni, w której od lat trwała atmosfera pogrzebu. Widać, że z rodziną polubił życie w Chicago, a to zawsze bardzo doceniają kibice. Pamiętajmy, że przeprowadził się na inny kontynent. Nie zawsze piłkarze odnajdują się w nowym miejscu tak szybko.
Nikolić był pierwszym głośnym i kosztownym (21. miejsce na liście najdroższych transferów w historii całej MLS) zakupem Fire w zapowiadanej po ubiegłym sezonie przebudowie zespołu. Po przylocie był witany na lotnisku przez rzesze kibiców. W górę wystrzeliła liczba fanów zawodnika na Facebooku, gdzie zaczął się dzielić wrażeniami ze swojego american dream. Z czasem show byłemu piłkarzowi Legii Warszawa skradł jednak McCarty. Przenosiny pomocnika z Nowego Jorku - gdzie był kapitanem Red Bulls - były jedną z największych przedsezonowych niespodzianek. Bardziej zaskakującą nawet od podpisania kontraktu z mistrzem świata Bastianem Schweinsteigerem, z którym mniej lub bardziej formalne rozmowy trwały od ponad roku.
Pozostający od miesięcy w niebycie w Manchesterze United Niemiec był łączony z kolejnymi egzotycznymi piłkarsko z europejskiej perspektywy kierunkami od Chin przez Katar po Japonię. Przy wyborze MLS duże znaczenie miała osoba małżonki pomocnika. Była serbska tenisistka Ana Ivanović mieszkała w Stanach Zjednoczonych przez wiele lat i jest bardzo popularna w tym kraju. Momentami przyćmiewa sławą samego Schweiniego, który bywa przedstawiany jako mąż swojej żony. Na pierwszą konferencję zawodnika w Chicago specjalnie przyleciała duża grupa dziennikarzy z Serbii dopytująca się na spotkaniu z mediami jak dużą rolę przy wyborze nowego pracodawcy miała pani Ivanović. Skalę popularności widać było też w telewizji.
Dwa pierwsze mecze Schweinsteigera w nowych barwach zespół rozgrywał u siebie. W transmisjach w lokalnej telewizji dwoma najczęściej pokazywanymi osobami były - biegający po boisku Bastian i zachwycająca urodą na trybunach Ana. Po pytaniu amerykańskiego dziennikarza na konferencji po podpisaniu kontraktu czy zawodnik pomoże klubowi w zdobyciu Pucharu Świata ktoś na Twitterze zapytał, na którym z małżonków tak naprawdę zależało Fire.
Wygwizdany Frank
- Spodziewane benefity marketingowe mają ogromne znaczenie na dzisiejszym piłkarskim rynku transferowym, szczególnie w MLS. Jakby to nie brzmiało w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, Schweinsteiger nie jest w topie najlepiej rozpoznawalnych piłkarzy. Niedawno, kiedy drużyna poleciała do Toronto, na lotnisku wydarzyła się zabawna sytuacja. Do zawodników Fire podeszła młoda Kanadyjka prosząc kilku amerykańskich zawodników o wspólne zdjęcie. Nie wiedziała kim jest stojący w grupie Schweinsteiger, więc podała mu aparat prosząc o wykonanie fotki.
- Z gwiazdą już takiej nie chciała - opowiada Kotleszka i zapytany o sportowe plusy transferu Niemca, który strzelił dwa gole w trzech pierwszych meczach odpowiada: - Widać, że ma spore zaległości w motoryce, ale to co widzi na boisku dużo daje. Do Chicago przyleciał cztery dni przed debiutem. W MLS jest zwyczaj, że media tuż po meczu wchodzą do szatni i rozmawiają z piłkarzami na gorąco. Po grze przez 90 minut wyglądał jak po przebiegnięciu maratonu. Na konferencji prasowej przed kolejnym meczem powiedział, że nie spodziewał się takiej intensywności. Na to zwracają uwagę wszyscy piłkarze przychodzących z Europy, większość potrzebuje czterech miesięcy na nadrobienie zaległości. Właściwie jedynym wyjątkiem był Sebastian Giovinco, który miał wiele do udowodnienia po roli rezerwowego w Juventusie Turyn. Frank Lampard czy Andrea Pirlo na początku prezentowali się fatalnie. Pirlo człapał na boisku, Lampard był wygwizdywany, co zdarzyło mu się chyba pierwszy raz w karierze.
Jak trudna dla gwiazd nawet największego formatu potrafi być MLS pokazuje przykład Kaki. Ostatni najlepszy piłkarz planety sprzed ery wyścigu Cristiano Ronaldo i Leo Messiego dołączył w 2015 roku do powstałego właśnie zespołu Orlando City stając się z kontraktem wartym 7,16 miliona USD rocznie najlepiej opłacanym zawodnikiem ligi. Dawna klasa pomocnika nie przełożyła się na wyniki zespołu z Florydy, który w pierwszych dwóch sezonach kończył sezon na fazie zasadniczej.
W tym natomiast stał się rewelacją otwarcia rozgrywek. Co ważne - bez udziału Brazylijczyka. Kaka w dziesiątej minucie pierwszego meczu sezonu z New York City FC doznał kontuzji. Bez swojej gwiazdy Orlando osiąga świetne wyniki: wygrało pięć meczów i zanotowało remis zostawiając na pokonanym polu m.in. New York Red Bulls i LA Galaxy. Już w wakacje media podawały, że to prawdopodobnie ostatni sezon Kaki w tym klubie.
Pod jego nieobecność na lidera wyrósł Kanadyjczyk Cyle Larin. Napastnika już latem chciał u siebie Everton, ale spotkał się z odmową. - Ma 187 centymetrów wzrostu i ponad 80 kilogramów wagi, świetnie gra w powietrzu; jest piłkarzem skrojonym na Premier League. Larin jest nadzieją na lepsze czasy reprezentacji Kanady, podstawą do myślenia o awansie na mistrzostwa świata. Największe rozczarowanie? Najwięcej osób wskaże Los Angeles Galaxy. Na ten przypadek musimy jednak spojrzeć szerzej. Drużyna jest w przebudowie. Odszedł nie tylko trener Bruce Arena, przecież w porównaniu do optymalnego wyjściowego składu z poprzedniego sezonu stracili siedmiu zawodników i jednego superrezerwowego. Dodatkowo niedawno z powodu kontuzji na pół roku wypadł dobrze zapowiadający się młody Sebastian Lletget - kończy komentator stacji Eurosport.
Za przebudowę po stratach takich zawodników jak Steven Gerrard, Robbie Keane czy Landon Donovan odpowiedzialny jest były trener rezerw Curt Onalfo. Galaxy nazywane przez lata nowym wcieleniem New York Cosmos zmienia image i w nowej odsłonie priorytetem będzie stawianie na młodzież. Dlatego sezon 2017 może zostać sportowo zakończony na minus.