Mógł być większy niż Pele. Ale alkohol, papierosy i imprezy zniszczyły mu życie
Na boisku nie miał sobie równych. Poza nim był bardziej imprezowiczem, kobieciarzem i chuliganem, przez co nigdy nie zrobił wielkiej kariery. Oto historia "króla Rio" - Heleno de Freitasa.
29 czerwca 1958 roku to jedna z najważniejszych dat dla kibiców brazylijskiego futbolu. To właśnie tego dnia na stadionie Rasunda "Canarinhos" - z niespełna 18-letnim Pele w składzie - pokonali reprezentację Szwecji 5:2 i zdobyli pierwsze w historii mistrzostwo świata.
Narodziny legendarnej drużyny z daleka, ze specjalnego ośrodka leczniczego, oglądał Heleno de Freitas. Dla piłkarza, który dekadę wcześniej był największą gwiazdą futbolu w Brazylii i marzył o triumfie na mundialu, patrzenie jak Pele wznosi puchar Julesa Rimeta, było czymś nie do przełknięcia.
Przeżywający załamanie nerwowe sportowiec włożył garść papierosów do ust i wszystkie odpalił jednocześnie. Liczył, że dym tytoniowy w takiej ilości ukróci jego cierpienia i sprowadzi na "tamten" świat. Tak się nie stało.
Z kolejnym miesiącami stan Heleno się pogarszał. Brazylijczyk podjął kolejną nieudaną próbę samobójczą, zjadając wycinki z gazet, które wisiały w jego pokoju. Ostatecznie zmarł w 1959 roku, pokonany przez chorobę weneryczną.
ZOBACZ WIDEO: Kuriozalna bramka samobójcza - zobacz skrót meczu ACF Fiorentina - Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN]
"Heleno de Freitas był typowym cyganem. Miał twarz Rudolpha Valentino (słynny włoski aktor - red.) i temperament wściekłego psa. Na boisko zawsze wychodził nabuzowany. Jednej nocy w kasynie przegrał wszystkie pieniądze, innej - już nie wiadomo gdzie - stracił chęci do życia" - napisał po jego śmierci urugwajski poeta, Eduardo Galeano.
Król Rio
Heleno de Freitas przyszedł na świat w 1920 roku. Był synem właściciela ogromnej plantacji kawy, dlatego w młodości nie musiał biegać po podwórku na bosaka czy pracować, żeby mieć co zjeść tak jak większość jego rówieśników.W wieku 12 lat, po śmierci ojca, razem z mamą wyjechał do Rio de Janeiro. Pięć lat później prezes Botafogo wypatrzył go na plaży Copacabana, jak żongluje pomarańczą i zaprosił na treningi.
Imponujący techniką gracz stał się bardzo szybko czołowym zawodnikiem pierwszej drużyny, a później również reprezentacji Brazylii.
- Dla mnie ten facet był mitem. Człowiekiem, który zagubił się w czasie. Największym celebrytą w swoim kraju, królem Rio - powiedział brazylijski aktor Rodrigo Santoro, który kiedyś zagrał główną rolę w filmie opowiadającym burzliwe losy Heleno.
Hasło "Król Rio" nie jest tutaj na pewno przesadzone. Heleno był przedstawicielem piłkarskiej inteligencji. Słuchał jazzu, czytywał Szekspira i Dostojewskiego. Przyjaźnił się z laureatem Literackiej Nagrody Nobla z 1982 roku, Gabrielem Garcią Marquezem. Emanował pewnością siebie, za co wielu go kochało i jednocześnie nienawidziło.
Heleno De Freitas, el primer playboy del fútbol latinoamericano. http://t.co/oNn6acgZs7 pic.twitter.com/RzdEn65ySs
— Un Caño (@REVISTAUNCANIO) 10 lutego 2015
Imprezy, alkohol, kobiety
Heleno de Freitas miał wybuchowy temperament. Potrafił wyjechać na środek boiska treningowego motocyklem i powiedzieć swoim kolegom z drużyny Botafogo, że brakuje im zaangażowania i ambicji. Innym razem zdemolował szatnię, bo przegrał po raz czwarty z rzędu mistrzostwo stanu Rio de Janeiro.
W końcu działacze klubu z Rio powiedzieli "dość" i wystawili go na sprzedaż. Heleno wylądował w Boca Juniors. Tam nie potrafił się zaaklimatyzować. Narzekał na niskie temperatury (podobno zdarzało się, że trenował w płaszczu). Do tego dochodziły jeszcze wieczne imprezy, alkohol, hazard, papierosy i zamiłowanie do przelotnych romansów.
NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN. O SŁYNNYM ROMANSIE HELENO, JEGO ATAKU Z PISTOLETEM NA TRENERA VASCO DO GAMA ORAZ NIESPEŁNIONYCH MARZENIACH.