Całkiem niedawno głośno było o żeńskiej reprezentacji piłkarskiej Stanów Zjednoczonych, która przegrała w meczu towarzyskim z męską drużyną FC Dallas do lat 15 (2:5). "Porażka mistrzyń świata z juniorami pokazała, jak wielka przepaść dzieli futbol kobiecy od męskiego" - komentowały światowe media.
Wyjątki jednak się zdarzają. Na łamach "New York Times'a" pojawił się szeroki materiał opisujący historię z Hiszpanii, gdzie niedawno dziewczyny z amatorskiej drużyny AEM Lleida nie tylko wygrały mecz z chłopakami w swojej kategorii wiekowej, ale także całą ligę.
Piłkarki zapewniły sobie tytuł mistrza regionalnej ligi juniorów do lat 14, wygrywając na początku kwietnia z męską drużyną Pardinyes B 2:1. W sumie w 22 meczach przegrały tylko raz i dwa razy zremisowały. Strzeliły przy tym aż 93 gole i straciły zaledwie 25.
Najlepszą zawodniczką zespołu była Andrea Gomez, która zdobył 37 bramek i została najlepszym strzelcem rozgrywek. - Zawsze staram się pokazywać, że piłka nożna nie jest tylko dla mężczyzn. Dobra technika potrafi zrekompensować braki fizyczne - powiedziała bohaterka AEM Lleida. - Moim celem jest jednak gra tam, gdzie kobieca piłka jest doceniana. Mówię o USA - dodała.
ZOBACZ WIDEO Real zmiażdżył rywala! Zobacz skrót meczu Granada CF - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]
Jak to się w ogóle stało, że dziewczyny trafiły do ligi chłopców? Był rok 2014. Zawodniczki AEM Lleida po raz kolejny zdominowały kobiece rozgrywki. Działacze szukali dla nich nowych wyzwań i tak pojawił się pomysł wystartowania w męskiej lidze. - Chcieliśmy, aby nasze piłkarki robiły postępy - wyjaśnił Jose Maria Salmeron, dyrektor generalny klubu.
Początki nie były łatwe. Piłkarki AEM pierwszy sezon zakończyły na 12. miejscu (na 18 drużyn). - Do tego rodzice narzekali. Nazywali nas wariatami. Mówili, że narobimy wstydu ich córkom - zdradził prezydent drużyny, Sergio Gonzalez.
Dziewczyny jednak się nie poddały. Z każdym meczem grały coraz lepiej i zaczęły odnosić pierwsze zwycięstwa. Wtedy podniosły się kolejne krytyczne głosy, ale z drugiej strony. - Porażki chłopaków zaczęły boleć ich rodziców. To dziwne, ale najwięcej obraźliwych komentarzy nasze zawodniczki usłyszały od matek chłopaków, z którymi grały - przyznał zdziwiony Salmeron.
Od uszczypliwości podobno nie potrafili często powstrzymać się także sędziowie. "Jeden miał przed rozpoczęciem jednego z meczów pytać złośliwie, czy nie pomyliły boiska. Inny nazywał je ironicznie księżniczkami" - pisze "New York Times".
Dziś nikt już nie raczy żartować z piłkarek AEM Lleida. Klub ma swoje "pięć minut" i chce je wykorzystać jak najlepiej. Pojawił się pomysł zorganizowania zbiórki na działalność na kolejny sezon. Potrzebne jest co najmniej 10 tysięcy dolarów, bo wsparcie hiszpańskiej federacji jest znikome.