Łukasz Teodorczyk w ostatnich dniach zachowuje się jak bohater głośnego filmu sprzed dekady - "Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi". W piątek i niedzielę Polak znalazł się na ustach całej Belgii po tym, jak "pozdrowił" środkowym palcem fotografa "Het Laatste Nieuws", a potem taki sam gest wykonał w kierunku kibiców Clubu Brugge.
Teraz okazało się, że Teodorczyk zirytował także trenera Anderlechtu, Rene Weilera. Polak zaczął mecz z Clubem Brugge (1:1) na ławce rezerwowych nie dlatego, że szkoleniowiec chciał, by "Teo" odpoczął od presji związanej z tym, że nie strzelił gola od 787 minut.
"Het Laatste Nieuws" ujawnił bowiem, że Szwajcar posadził Polaka na ławce w związku z niewłaściwym zachowaniem napastnika na ostatnim treningu przed meczem na szczycie Jupiler Pro League. Według gazety, trenera Weilera zirytowało to, że Teodorczyk unikał wykonywania poleceń dotyczących gry w defensywie i w końcu przerwał zajęcia, by ostentacyjnie przesunąć Polaka do drugiego składu i przekazać jego koszulkę Isaacowi Thelinowi.
Sprawa miała ciąg dalszy w poniedziałek. Weiler wezwał Teodorczyka na rozmowę, w trakcie której miał zdyscyplinować Polaka. Dobrą informacją jest to, że Teodorczyk miał zrozumieć swój błąd i w czwartkowym spotkaniu z Charleroi ma już zagrać od pierwszej minuty.
ZOBACZ WIDEO AS Monaco mistrzem Francji. Zobacz skrót meczu z AS Saint-Etienne [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]