Odrodzenie Śląska! Pięć goli we Wrocławiu

PAP / Aleksander Koźmiński / Robert Pich w akcji
PAP / Aleksander Koźmiński / Robert Pich w akcji

Śląsk Wrocław zrobił duży krok w kierunku utrzymania w Lotto Ekstraklasie. W piątkowym spotkaniu 35. kolejki zespół prowadzony przez Jana Urbana przegrywał z Arką Gdynia 0:1, ale zdołał się podnieść i zwyciężył 4:1.

Dla obu drużyn był to bardzo ważny mecz. I Śląskowi Wrocław, i Arce Gdynia widmo spadku z Lotto Ekstraklasy poważnie zaglądało bowiem w oczy, a przegrany piątkowego spotkania mocno skomplikowałby sobie i tak trudną już sytuację w tabeli.

Gospodarze na prowadzenie mogli wyjść już w 7. minucie, kiedy to świetny strzał z dystansu oddał Augusto. Piłka nieznacznie minęła bramkę strzeżoną przez Pavelsa Steinborsa. To jednak Arka od pierwszych minut przeważała w tym spotkaniu. Gdynianie śmiało atakowali, a w 15. minucie objęli prowadzenie. Po pozornie niegroźnym wyrzucie z autu na wysokości pola karnego pojedynek główkowy wygrał Dawid Sołdecki i niespodziewanie przelobował Mariusza Pawełka. - Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie - ryknęli z trybun kibice WKS-u.

Śląsk nie zaatakował jednak od razu. Dopiero po około dwóch kwadransach gry wrocławianie zdecydowanie ruszyli do ofensywy i w osiem minut rozbili gdynian! Strzelanie rozpoczął w 33. minucie Mariusz Pawelec, który skorzystał z sytuacji wypracowanej przez Ryotę Moriokę i bliska zdobył gola. Gdynianie reklamowali jeszcze zagranie ręką Japończyka, ale sędzia uznał tę bramkę. Chwilę później było już 2:1.

Tym razem Morioka popisał się kapitalnym prostopadłym podaniem do Roberta Picha, a Słowak w sytuacji sam na sam pokonał Steinborsa. To jeszcze nie był koniec goli dla WKS-u w tej połowie spotkania. W 41. minucie Krzysztofowi Sobierajowi na połowie Arki piłkę odebrał Kamil Biliński. Napastnik gospodarzy popędził na bramkę gości i ze spokojem wykorzystał swoją szansę. Dla rodowitego wrocławianina był to dziewiąty gol w tym sezonie.

ZOBACZ WIDEO AS Monaco mistrzem Francji. Zobacz skrót meczu z AS Saint-Etienne [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Arka od początku drugiej połowy ruszyła do ataku chcąc szybko odrobić straty. Gdynianie mieli nawet swoje okazje, ale nie potrafili ich wykorzystać. Śląsk grał spokojnie i czekał na swoją szansę.

Taką zawodnicy Jana Urbana wypracowali sobie w 60. minucie. Znów świetnym podaniem popisał się Morioka, a akcję wykończył Mario Engels, który trafił do siatki po strzale w lewy róg bramki Arki. Śląsk wyszedł na prowadzenie 4:1 i stało się jasne, że tego meczu już nie przegra.

- Będąc szczerym, wydaje mi się, że jeśli my strzelimy pierwsi, rozpędzimy się. Jeśli Arka strzeli, to my zdołamy nadrobić - mówił przed meczem Jan Urban. Jego słowa okazały się prorocze, bo wrocławianie chociaż pierwsi stracili gola, to potem rywalowi strzelili cztery i wywalczyli bardzo cenne dla siebie trzy punkty. Śląsk wykonał tym samym duży krok w kierunku utrzymania. Arka Gdynia jest natomiast teraz w trudnej sytuacji.

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 4:1 (3:1)
0:1 - Dawid Sołdecki 15'
1:1 - Mariusz Pawelec 33'
2:1 - Robert Pich 35'
3:1 - Kamil Biliński 41'
4:1 - Mario Engels 60'

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski, Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Augusto (81' Mateusz Lewandowski), Aleksandar Kovacević (73' Ostoja Stjepanović), Łukasz Madej, Mario Engels, Ryota Morioka, Robert Pich, Kamil Biliński (83' Łukasz Zwoliński).

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Dawid Sołdecki, Krzysztof Sobieraj, Adam Marciniak, Antoni Łukasiewicz, Dominik Hofbauer (46' Marcus Vinicius da Silva), Yannick Kakoko, Mateusz Szwoch (46' Michał Nalepa), Dariusz Formella, Rafał Siemaszko (74' Luka Zarandia).

Żółte kartki: Dominik Hofbauer, Dawid Sołdecki, Adam Marciniak, Michał Nalepa, Krzysztof Sobieraj (Arka) oraz Kamil Dankowski, Ryota Morioka (Śląsk).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 7228.

Źródło artykułu: