Łęcznianie przegrali w 35. kolejce Lotto Ekstraklasy 1:2 z Piastem Gliwice i nadal muszą drżeć o ligowy byt. - Mój komentarz będzie krótki. Ten mecz przegraliśmy w ciągu kilku początkowych minut, gdy straciliśmy frajerskie bramki. Tylko tak to można nazwać. Później ciężko było już gonić wynik, żeby wygrać czy chociaż zremisować - nie owijał w bawełnę Franciszek Smuda, trener Górnika Łęczna.
- Nie można tracić takich bramek, w tak krótkim odstępie czasowym. Bez znaczenia była nasza przewaga, skoro Piast był dobrze zorganizowany. Graliśmy tak, jak w pojedynku z Cracovią, ale wtedy nie rozbiliśmy rywalom takich prezentów, przez co nie mogli trafić do naszej siatki - denerwował się były selekcjoner reprezentacji Polski.
Lepsze nastroje panują w obozie wicemistrzów Polski. - Cieszę się ze zdobycia kompletu punktów z wymagającym przeciwnikiem. Po wyjściu na dwubramkowe prowadzenie wydawało się, że mecz mamy pod kontrolą, ale gol kontaktowy wybił nas z rytmu. Nadeszło cierpienie, jednak udało się dowieźć prowadzenie do końca. Górnik nas przycisnął, ale my też mieliśmy swoje szanse po szybkich kontrach. Zabrakło niestety celnego podania i strzału, żeby zakończyć to spotkanie - powiedział Dariusz Wdowczyk, szkoleniowiec Piasta Gliwice.
- Ostatecznie mamy dwadzieścia pięć punktów i możemy złapać trochę oddechu. To nie koniec walki, ale nasza sytuacja jest lepsza niż jeszcze tydzień temu - dodał.
ZOBACZ WIDEO Osiem goli w meczu AS Roma. Wojciech Szczęsny wpuścił trzy [ZDJĘCIA ELEVEN]
W lepszej sytuacji nie jest za to Górnik, którego atuty ofensywne zostały przy Okrzei zneutralizowane. - Piast był dobrze zorganizowany w defensywie, a my nie potrafiliśmy się przebić. Trzeba pogodzić się z przegraną i przygotować do kolejnego ciężkiego meczu, jakim będzie starcie z Zagłębiem Lubin - stwierdził "Franz".
Mimo napiętego terminarza i walki o utrzymanie sztab szkoleniowy Piasta nie bał się wprowadzić do pierwszego składu 19-letniego "żółtodzioba" Denisa Gojko. Wychowanek niebiesko-czerwonych debiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej na początku maja i przebojem wszedł na salony. - Siłą Denisa Gojko jest szybkość, na której bazuje. Bardzo cieszymy się, że strzelił bramkę, ale w pewnym momencie było widać, że zaczął gasnąć. Wtedy postanowiliśmy go zmienić. Poza tym dochodzi jeszcze stres, bo przecież ten piłkarz pierwszy raz wyszedł w pierwszym składzie. Wierzę jednak, że w kolejnym meczu wystarczy mu sił na więcej minut - skomentował opiekun Ślązaków.
Nie wszystko w grze zespołu z Okrzei było jednak dobre. Trener pewne rzeczy ma do zarzucenia swoim podopiecznym. - W naszej grze pojawiało się za dużo niedokładności, przez co za szybko pozbywaliśmy się piłki. Mieliśmy kilka momentów, w których mogliśmy zamknąć mecz, ale tego nie zrobiliśmy. Górnik za to nie miał nic do stracenia i kosztem obrony, postawił wszystko na atak. Solidnie nas przycisnęli i nadeszła chwila, w której cierpieliśmy. W końcówce brakowało już sił i pomysłu, ale tak się dzieje, gdy brakuje tlenu - zakończył Dariusz Wdowczyk.