Jubileusz Ulatowskiego

Piłkarze Śląska Wrocław w ostatnim ligowym pojedynku ulegli w Bełchatowie miejscowemu PGE GKS. W podstawowej jedenastce drużyny ze stolicy Dolnego Śląska na boisko wyszedł Krzysztof Ulatowski, dla którego było to jubileuszowe spotkanie w barwach tego zespołu. Niestety dla dostojnego jubilata Śląsk potyczkę przegrał.

Krzysztof Ulatowski urodził się 25 lipca 1980 roku w Trzebnicy. Zawodnik do Śląska Wrocław trafił w sezonie 2002/2003. W pierwszym roku występów w barwach drużyny z Wrocławia strzelił jedenaście goli i został najlepszym strzelcem zespołu. W sezonie 2004/2005, gdy Śląsk grał w ówczesnej drugiej lidze Ulatowski do siatki rywala trafił szesnaście razy i dzięki temu zdobył koronę króla strzelców, a Śląsk, przy jego walnej pomocy, awansował do najwyżej klasy rozgrywkowej w Polsce.

W obecnym sezonie Ulatowski ma już zupełnie inne zadania. Szkoleniowiec drużyny z Wrocławia, Ryszard Tarasiewicz ustawia zawodnika w roli defensywnego pomocnika. Sam Ulatowski całkiem dobrze wywiązuje się z powierzanych mu funkcji.

Ulatowski w barwach drużyny z Wrocławia zdobył już 49 bramek. Brakuje mu więc jednej, aby mieć dodatkowy powód do świętowania. Okazja ku temu nadarzyła się w rewanżowym spotkaniu Pucharu Ekstraklasy, gdzie w Chorzowie miejscowy Ruch podejmował Śląsk. Krzysztof Ulatowski nie wykorzystał jednak rzutu karnego.

W ostatnim spotkaniu wrocławianie nie odnieśli już trzeciego z rzędu zwycięstwa w rozgrywkach ligowych. Porażka z PGE GKS Bełchatów znacznie ograniczyła szanse wrocławian na awans do europejskich pucharów. - Straciliśmy dwie bramki po stałych fragmentach gry, w drugiej połowie udało nam się zdobyć kontaktowego gola, ale niestety zabrakło nam czasu na doprowadzenie do wyrównania. W każdym meczu jeżeli jest przegrany, to można zaleźć jakieś mankamenty. Mogło być lepiej, bo remis był w naszym zasięgu - czytamy na łamach slaskwroclaw.pl wypowiedź Krzysztofa Ulatowskiego.

Z zawodników, którzy obecnie znajdują się w kadrze Śląska Wrocław więcej rozegranych spotkań ma tylko Dariusz Sztylka.

Komentarze (0)