Byli piłkarze Pogoni Szczecin mają patent na Zagłębie - relacja z meczu Chemik Police - Zagłębie Sosnowiec

Kilka minut dobrej gry wystarczyło Chemikowi Police na strzelenie bramki, która przyniosła Zagłębiu trzecią w ostatnich czterech meczach porażkę. Sosnowiczanie znowu dostali lanie od ligowego słabeusza i powoli sami stają się chłopcami do bicia. Trener Janusz Kudyba widzi jednak powody do optymizmu.

Przed sobotnim meczem piłkarze Zagłębia zapowiadali, że bardzo chcą zmazać plamę na honorze, jaką stała się dla nich klęska z ostatnią w tabeli Polonią Słubice. Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że mecz z Chemikiem będzie idealną okazją. Drużyna z Polic zajmowała bowiem miejsce w strefie spadkowej. Należało jednak pamiętać o tym, że gdy Zagłębie dostawało baty od piłkarzy Polonii, gracze Chemika wywalczyli remis z mocną Unią Janikowo. Poza tym w jesiennym meczu obu drużyn trzy punkty ze Stadionu Ludowego wywieźli niespodziewanie goście z Polic.

Jednak przebieg sobotniego meczu wskazywał na to, że Zagłębie przywiezie z północy Polski upragnione zwycięstwo. Sosnowiczanie wybiegli na boisko mocno zmotywowani i widać było, że jak najszybciej chcą strzelić bramkę. Katastrofalnie grająca obrona Chemika popełniała błąd za błędem, więc okazji mieli co niemiara. Walili jednak w mur, bo fenomenalny mecz rozgrywał bramkarz gospodarzy Mateusz Wiśniewski. Wychowankowi klubu z Polic nie sprawiało różnicy, czy bronił atomowy strzał Tomasza Łuczywka, główkę Michała Filipowicza, czy serię uderzeń Krzysztofa Myśliwego. Sprzyjało mu też szczęście, bo pod koniec pierwszej połowy Tomasz Szatan trafił w słupek. Wiśniewski obronił nawet piłkę meczową, jaką w doliczonym czasie gry miał Adrian Marek.

Desperacko broniący się gospodarze do 60 minuty nie potrafili nawet wyprowadzić dobrej kontry. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi obrońców Zagłębia i mecz był rozstrzygnięty. W 70 minucie piłka po raz pierwszy wpadła do siatki gości, ale sędzia liniowy uznał, że Mateusz Szałek był na spalonym. Trzy minuty później wątpliwości już jednak nie było. Arkadiusz Jarymowicz w sytuacji sam na sam puścił piłkę między nogami debiutującego w Zagłębiu Adriana Masarczyka i to Chemik mógł się cieszyć z prowadzenia. Co ciekawe, Jarymowicz jeszcze niedawno był piłkarzem Pogoni Szczecin. Tak samo jak Lilo i Paweł Posmyk, których bramki tydzień temu sprawiły, że Polonia Słubice wygrała na Stadionie Ludowym.

Mimo porażki, trener Zagłębia widzi powody do optymizmu - Zabrakło szczęścia i skuteczności. Chemik zaprezentował obronę Częstochowy, w drugiej połowie może trzy razy piłkarze gości byli na naszej połowie. Mimo porażki, uważam że w tym meczu nastąpił przełom. Narodził się zespół. Piłkarze zagrali dobrze taktycznie, z dużą ambicją i determinacją. W kolejnym meczu powinniśmy już zagrać na miarę oczekiwań kibiców - powiedział Kudyba.

Chemik Police – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)

1:0 - Jarymowicz 74'

Chemik Police: Wiśniewski - Bieniek, Brzeziński, Krzyżanowski, Szałek Michał, Dutkiewicz (59' Jakuszczonek), Jarymowicz, Stefaniak (46' Jóźwiak), Szałek Mateusz, Erlich, Sajewicz.

Zagłębie Sosnowiec: Masarczyk – Wróbel, Białek, Marek, Pajączkowski (78' Pietrzak), Smolec (69' Ryndak), Dorobek, Szatan (69' Socha), Łuczywek, Filipowicz, Myśliwy.

Żółte kartki: Jarymowicz, Jakuszczonek (Chemik) oraz Filipowicz (Zagłębie).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Krzysztof Myśliwy.

Najlepszy piłkarz Chemika: Mateusz Wiśniewski.

Piłkarz meczu: Mateusz Wiśniewski.

Komentarze (0)