Szymon Mierzyński: Ekstraklasa pudruje kulawą reformę zamiast wyrzucić ją do kosza (komentarz)

Materiały prasowe / Ekstraklasa SA / Czy reforma Lotto Ekstraklasy da coś polskiej piłce?
Materiały prasowe / Ekstraklasa SA / Czy reforma Lotto Ekstraklasy da coś polskiej piłce?

Już czwarty sezon tkwimy w absurdalnej formule rozgrywek, sztucznie uatrakcyjnianej dzieleniem punktów i całej ligi na dwie grupy. Na szczęście wszyscy powoli zdają sobie sprawę z tego nonsensu, tyle że proponowane zmiany to zdecydowanie za mało.

W tym artykule dowiesz się o:

Ekstraklasa nie chce już dzielić punktów i rekomenduje Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej rezygnację z tego przepisu. To oczywiście dobry kierunek, który pozwoli skończyć z promowaniem słabszych. Im więcej punktów zdobyłeś w fazie zasadniczej, tym więcej ci ich zabierano po 30. kolejce. Założenie z gruntu złe, pomagające w największym stopniu drużynom, które najmocniej zawaliły.

Sęk w tym, że jeśli przestaniemy dzielić punkty, cała reszta reformy stanie się bezcelowa. Emocje w obu grupach były zagwarantowane właśnie dzięki spłaszczeniu tabeli i zniwelowaniu różnic między konkurentami. Gdyby już w obecnym sezonie pozostawiono każdemu z zespołów jego całkowity dorobek, różnica między 9. a 16. ekipą wynosiłaby dziewięć oczek, zaś Lechia Gdańsk traciłaby do liderującej Jagiellonii Białystok sześć. To w obu przypadkach spory dystans, który trudno odrobić w siedem kolejek. Dlatego za rok w fazie finałowej najprawdopodobniej będzie znacznie mniej emocji niż teraz.

Systemu idealnego nie ma. Argumenty osób, którym przeszkadza nadmiar meczów o nic są oczywiście słusznie i trudno się z nimi nie zgadzać. W Polsce jednak poszliśmy mocno po bandzie, wymyślając system, który jest z gruntu niesprawiedliwy, i na który nie zdecydowałaby żadna topowa liga w Europie. By sztucznie uatrakcyjnić rywalizację, wymyślono absurdalne zasady, a jedyny argument obrońców jest taki, że przecież wszyscy znali je przed sezonem i jeśli ktoś na nich traci, sam jest sobie winny. Dziecinne tłumaczenie.

Z tym uatrakcyjnieniem też nie jest tak kolorowo jak obrońcy reformy to przedstawiają. Cała faza zasadnicza, czyli większość sezonu, to tylko przedbiegi, w których za zwycięstwo płaci się półtora punktu, i w których każdy, kto ma aspiracje sięgające nawet mistrzostwa Polski, może sobie pozwolić na sporo wpadek, bo i tak będzie w stanie odrobić je w fazie finałowej. Na szczęście za rok tego już nie będzie i pierwsza część rozgrywek zyska na znaczeniu. Problem w tym, że mniej emocji będzie na finiszu.

ZOBACZ WIDEO Juventus nie dał szans Crotone i jest mistrzem. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Dlatego cała reforma powinna zostać wyrzucona do kosza. Patrzmy na ligi zachodnie i skoro potrafimy już ładnie opakować swój produkt, co widać choćby po stadionach i jakości transmisji telewizyjnych, czerpmy też najlepsze wzorce sportowe. Nie warto się bać powrotu do starych zasad, nie warto też przekreślać pomysłu z powiększeniem ligi. Oczywiście przy obecnej formule - z zaledwie dwiema spadającymi drużynami - byłby on strzałem w stopę, ale właśnie tutaj jest największe pole do zmian.

O klubach, które awansują do Lotto Ekstraklasy, zwłaszcza tych, które nie mają wielkiej tradycji, często mówi się, że na elitę ich nie stać i są w niej niepotrzebne. Takich epitetów nasłuchała się ostatnio Sandecja Nowy Sącz. Dziwna to opinia, bo w samej ekstraklasie można znaleźć kluby, które "jadą" już tylko na sentymencie i tradycji, sportowo nie wnosząc do niej kompletnie nic. Z grzeczności nie wymienię ich nazw.

Przez ostatnie kilka lat w naszej lidze wytworzyło się towarzystwo wzajemnej adoracji, które co roku z apetytem dzieli tort z milionami złotych od sponsorów i nie ma ochoty się dzielić z intruzami. Za takich są właśnie uważane drużyny z I ligi, które z kolei na swoim poziomie dochody mają bez porównania mniejsze i awans jest dla nich bramą do finansowego raju. Gdybyśmy postawili na większą rotację i z powiększonej ligi spadałyby np. cztery zespoły, ci słabsi i mniej medialni mieliby szansę na rozwój i dobicie do poziomu klubów, które w ekstraklasie występują od lat.

Od dawna jestem zdania, że nawet w 16-drużynowej lidze dwa miejsca spadkowe to za mało. I tu właśnie tkwi przyczyna małej atrakcyjności rozgrywek. Z 18-zespołowej I ligi spadają trzy ekipy, a czwarta od końca gra baraż. Z II ligi bezpośrednio spadają aż cztery drużyny. Dlaczego więc w Lotto Ekstraklasie tylko dwie?

Powiększenie elity do 18 zespołów, przy jednoczesnym zwiększeniu strefy spadkowej już zdynamizowałoby rywalizację, a można przecież motywować uczestników także na inne sposoby. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wzorem Anglików, którzy w The Championship stworzyli play offy w walce o awans do Premier League (dla zespołów z lokat od 3. do 6.), podobnie u nas zorganizować batalię np. o jedno miejsce w Lidze Europy. Można też mocno zróżnicować premie za poszczególne pozycje w tabeli i wtedy nawet drużyna z jej środka będzie zmotywowana końca, mogąc podnieść z boiska okrągłą sumę dla klubu.

Nie bójmy się brania przykładu z najlepszych, to może kiedyś choć trochę się do nich zbliżymy. Kluby nie powinny się też bać dopuszczenia do tortu kolejnych łasuchów, bo następny kontrakt telewizyjny zapewne i tak będzie wyższy od obecnego. Taka tendencja utrzymuje się od dłuższego czasu, najedzą się więc wszyscy.

Szymon Mierzyński

Komentarze (19)
avatar
Krzysztof Jaśkiewicz
25.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lechia Gdańsk nie traciłaby do liderującej Jagiellonii Białystok sześciu punktów tylko trzy , a w ogóle Jagiellonia nie byłaby obecnie liderem . 
vom
25.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szymon Mierzyński, dlaczego nie potrafisz pisać po polsku? Dlaczego nie potrafisz pisać artykułów? Dlaczego popełniasz tak dużo błędów? Może lepiej sprawdziłbyś się w smażeniu burgerów w barze? Czytaj całość
avatar
Mossad
25.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Ta cala Ekstraklasa to jakies smieszne ludziki. Oni mysla ze ta nedzna polska liga to juz jest Premier League? Zejdzcie ludzie na ziemie bo robicie sie smieszni. Chcecie brac przyklad od najlep Czytaj całość
avatar
AM99
24.05.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Myślę, że powinniśmy rozszerzyć Ekstraklasę do 18 drużyn. Bez dzielenia na grupy, bo to nie ma sensu. Korona mająca 39 punktów gra z Jagą, która ma 59??? Żart jakiś, 20 punktów różnicy. Punkty Czytaj całość
avatar
Ufo10
24.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Problem w tym, że kluby z 1 ligi nie pchają się do Ekstraklasy