Maciej Truszczyński: W niedzielę się nie gra, tylko chodzi do kościoła

Awaria oświetlenia przed rozpoczęciem drugiej połowy meczu spowodowała, że GKP pozostanie na Lubelszczyźnie o jeden dzień dłużej. W niedzielę o 11 gorzowianie dokończą pojedynek z Górnikiem Łęczna.

Jupitery zgasły, gdy piłkarze wychodzili z szatni. Mimo długiego zwlekania z decyzją o dokończeniu meczu następnego dnia, nie udało się ich ponownie uruchomić. - Pierwszy raz tak mi się zdarzyło i trochę mnie to dziwi, bo jednak Górnik Łęczna zawsze słynął z solidności na boisku i poza nim. Mają też ładny obiekt, więc dlatego dziwi mnie, że są tutaj takie problemy. Jest mi przykro, że takie sytuacje dzieją się w polskiej piłce - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa Maciej Truszczyński.

Konieczność rozegrania 45 minut w dniu następnym ma wiele minusów. Jeden z nich to na pewno fakt, że do przerwy to goście byli stroną dominującą i nie wiadomo czy zdołają powtórzyć to w niedzielę. - W pierwszej połowie graliśmy w miarę dobrze. Odpieraliśmy ataki i kontrowaliśmy, mieliśmy sytuacje. Teraz będzie łatwiej o kontuzje. Rano trzeba wstać i grać. Mamy przed sobą jeszcze 10-godzinny powrót, więc to wszystko jest trochę skomplikowane i dla nas chyba najgorsze. Uważam, że w niedzielę nie gra się meczów, tylko chodzi do kościoła i odpoczywa się z rodziną - przekonuje obrońca GKP.

Komentarze (0)