Łukasz Teodorczyk. Teo-logika

Newspix / Na zdjęciu: Łukasz Teodorczyk w barwach Anderlechtu
Newspix / Na zdjęciu: Łukasz Teodorczyk w barwach Anderlechtu

W ostatnich tygodniach Łukasz Teodorczyk był atakowany niemal z każdej strony. Liczono mu minuty bez zdobytej bramki, wysyłano na ławkę rezerwowych, nie podobało się też jego zachowanie. Na finiszu sezonu reprezentant Polski jednak się przebudził.

Zbigniew Mroziński 

Nic tak nie mobilizuje najlepszego snajpera zakończonego właśnie sezonu Jupiler League jak osaczenie. Na jesieni zeszłego roku wymieniano jego nazwisko w kontekście afery alkoholowej, do której doszło podczas zgrupowania reprezentacji Polski, więc po powrocie do Brukseli zaczął grać jeszcze lepiej i seryjnie zdobywać bramki, nie tylko w lidze. Natomiast w odpowiedzi na niedawną krytykę rozegrał najlepszy mecz w fazie play-off i znowu dla kibiców Fiołków stał się ukochanym Teo.

Jak widać, taki jest sposób działania Łukasza Teodorczyka. Po efektach można wnioskować, że nie jest zła ta Teo-logika. - Łukasz nie tylko strzelił w tym sezonie dla Anderlechtu wiele ważnych goli, ale w każdym meczu ciężko pracował na boisku - mówi Mirosław Waligóra, były polski piłkarz mieszkający w Belgii, zdobywca ponad 60 bramek w tamtejszej ekstraklasie.

- Można powiedzieć, że swoją postawą ratował tyłek krytykowanemu mocno w trakcie rozgrywek trenerowi Rene Weilerowi. Nic dziwnego, że przed spotkaniem w Charleroi Szwajcar mocno motywował Polaka. No i miał rację, bo najpierw Teo doprowadził do wyrównania atomowym strzałem z pola karnego, a następnie wyprowadził zespół na prowadzenie. Już po jego zejściu z boiska rezultat meczu ustalił Massimo Bruno.

Do przerwy zimowej w rozgrywkach ligi belgijskiej Łukasz Teodorczyk strzelił dla Anderlechtu 16 goli, więc nic dziwnego, że spodziewano się po nim jakiegoś rekordowego osiągnięcia na koniec zmagań. Tymczasem w tegorocznych meczach sezonu zasadniczego tylko czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Nic to jednak w porównaniu z tym, co działo się w fazie play-off, w której nie zdobył żadnej bramki w pierwszych ośmiu meczach.

ZOBACZ WIDEO Fiołki wygrały na zakończenie, Teo bez bramki. Zobacz skrót meczu Anderlecht - Oostende [ZDJĘCIA ELEVEN]

14 maja na mecz na szczycie z Club Brugge nie został nawet wystawiony w pierwszym składzie i dopiero w drugiej połowie zastąpił Isaaca Kiese Thelina, który zimą został wypożyczony z francuskiego Girondins Bordeaux. Dla Szweda był to dopiero drugi występ od pierwszej minuty w zespole Fiołków i nagroda za to, że tydzień wcześniej zmienił Polaka w końcówce i w czasie doliczonym przez sędziego strzelił pierwszego gola w Jupiler Pro League.

Od 12 marca do 18 maja Polak był bez gola w lidze belgijskiej. - Każdy napastnik ma okresy, że nic mu nie wpada do bramki - kontynuuje Waligóra, który był królem strzelców naszej ekstraklasy w sezonie 1991-92. - Trzeba być jednak cierpliwym, bo każda zła passa musi minąć i tak właśnie się stało w przypadku Teodorczyka. A jak bardzo chciał strzelić gola, niech świadczy to, że przy pierwszej bramce piłka po jego uderzeniu leciała z prędkością ponad 130 kilometrów na godzinę, co odnotowała stacja telewizyjna przeprowadzająca transmisję.

Reprezentant Polski w ostatnich tygodniach miał też inne problemy. Wszystko przez ostentacyjne pokazywanie publicznie wyprostowanego środkowego palca dłoni.

Najgłośniej było, gdy w ten sposób potraktował po meczu prowokujących go kibiców Club Brugge. Spotkało się to z ostrą krytyką w mediach i zapowiedzią wszczęcia postępowania przez policję. 26-letni Teodorczyk już nie pierwszy raz tak się popisał, bo wcześniej w taki sam sposób potraktował fotoreporterów.

- Łukasz nie uniknie kary ze strony klubu - opowiada srebrny medalista igrzysk olimpijskich Barcelona '92. - Może to być na przykład kara finansowa. Zawodnik takiego klubu jak Anderlecht nie może sobie pozwolić na takie zachowanie, bo źle to wpływa na reputację renomowanego przedsiębiorstwa.

Żeby było ciekawiej, po meczu z Charleroi, który dał Fiołkom upragniony tytuł, Teo podbiegł do przyjaciela bramkarza Francka Boeckxa i w ten sposób okazał radość z wywalczonego mistrzostwa Belgii. - Wbrew pozorom ostatnie problemy wcale nie osłabiły zainteresowania Teodorczykiem ze strony klubów angielskich, ale oferta powinna opiewać na kwotę od 10 do 15 milionów euro  - podsumowuje Waligóra.

I dodaje:  - Szefowie Fiołków myślą o sprzedaży nawet trzech czołowych zawodników. Przede wszystkim pomocnik Youri Tielemans ma za około 30 milionów euro trafić do AS Monaco. Inna sprawa, że 20-latek pod koniec wyczerpującego sezonu wykazywał spore oznaki zmęczenia. Poważne oferty ma także dwa lata starszy od niego Leander Dendoncker, również grający w centrum drugiej linii, ale bardziej z tyłu.

Wysokie noty zbierał rówieśnik Teodorczyka, najczęściej grający za nim kapitan drużyny Sofiane Hanni. Dla Algierczyka to był też pierwszy sezon w Astrid Parku. Niezłym uzupełnieniem środkowej formacji okazał się kupiony zimą za 5 milionów euro ze Standardu Liege Francuz Adrien Trebel. Są jeszcze dwaj utalentowani Rumuni: Alexandru Chipciu i Nicolae Stanciu, który pod koniec rozgrywek rzadziej pojawiał się na boisku. Na lewym skrzydle szalał Frank Acheampong. To Ghańczyk rajdami rozruszał zespół w Charleroi. Wykrystalizował się blok obronny z Serbami  - Urosem Spajiciem i Ivanem Obradoviciem, Francuzem Dennisem Appiahem, Senegalczykiem Serigne Mbodjim, a jeszcze grał belgijski weteran Olivier Deschacht.

Trener Rene Weiler już w pierwszym roku pracy w Anderlechcie wywalczył mistrzostwo, co w dwóch poprzednich sezonach nie udało się znanemu z Legii Albańczykowi Besnikowi Hasiemu. Szwajcar bywał krytykowany za to, że zespół nie przebrnął eliminacji Ligi Mistrzów, ale potem doszedł jednak do ćwierćfinału Ligi Europy. I cały czas powtarzał, żeby oceniono go po całym sezonie.

Teodorczyk ma zaliczone mistrzostwo Polski z Lechem Poznań w sezonie 2014-15, mimo że odszedł już po kilku kolejkach do Dynama Kijów, z którym te same rozgrywki zakończył jako czempion Ukrainy. W kolejnej edycji powtórzył osiągnięcie z Dynamem, a teraz został najlepszy w Belgii. Nigdy wcześniej jego wkład w tytuł nie był jednak tak wielki jak teraz.

Komentarze (0)