W trakcie dwunastu miesięcy Górnik Zabrze przeszedł dużą metamorfozę. W sezonie 2015/2016 zabrzanie dysponowali jedną z najstarszych drużyn w Ekstraklasie. Marcin Brosz po objęciu Górnika odmłodził kadrę i odważnie postawił na wychowanków oraz graczy będących w kadrze śląskiego klubu od kilku sezonów. W stu procentach wykorzystali oni swoją szansę, co zaowocowało awansem do elity.
- Kończyliśmy ostatni mecz sezonu w Puławach pięcioma młodzieżowcami, ale niewiele starsi byli Wolniewicz, Wolsztyński, Kopacz, Kurzawa czy Urynowicz. Młodzi zawodnicy w swojej karierze rozgrywali niewiele meczów decydujących o przyszłości klubu. Oni rozegrali to spotkanie perfekcyjnie, tak jak powinno się grać na dużych imprezach. Mecz dostarczył wiele emocji, ale mieliśmy go pod kontrolą. Były trudne momenty, ale zdołaliśmy to zbilansować, byliśmy przygotowani na różne scenariusze - powiedział szkoleniowiec Górnika.
Brosz swoją odważną decyzją - choć po części umotywowaną sytuacją finansową klubu - dał do zrozumienia, że właśnie taka będzie nowa filozofia Górnika. - To jest coś nowego w naszym klubie. Nie tylko ci młodzi chłopcy weszli do składu, wytrzymali obciążenia, ale osiągnęli tak duży sukces dla Górnika i dla siebie. Myśmy tych młodych graczy nie rzucali na szerokie wody. To byli przygotowani do tego chłopcy. Wyszkoliliśmy ich i oni marzyli o tym, by zadebiutować w Górniku. Daliśmy im szansę, a oni to wykorzystali. To są rzeczy, które powinniśmy akcentować. To nam umyka, rzucamy duże hasła, a oni osiągnęli potężną rzecz - stwierdził trener 14-krotnych mistrzów Polski.
Przed ostatnim meczem sezonu kibice Górnika zadeklarowali, że w przypadku awansu wypłacą drużynie premię w wysokości 100 tys. złotych. Dla zespołu była to miła chwila, ale pieniądze nie były najważniejsze. - Koncentrowaliśmy się na ostatnich meczach. Potrzebowałem wszystkich zawodników w pełni skupionych. Za każdą inicjatywę, która pomaga klubowi bardzo dziękujemy i mamy za nią ogromny szacunek. Naszym jedynym celem było przygotowanie się do meczu. Nie skupialiśmy się na rzeczach związanych z nagrodami, interesowało nas to, co się wydarzy na boisku - zakończył Brosz.
ZOBACZ WIDEO Żewłakow: żyjemy w erze Cristiano Ronaldo