W ubiegłym roku zarządcy stadionu w Stalowej Woli zastanawiali się, co zrobić z murawą. Ostatecznie po badaniach doszli od do wniosku, że trawa na płycie nie wymaga wymiany. Jednak płyta na stadionie przy ulicy Hutniczej nie jest zbyt równa. - Na tym boisku nie dało się grać, bo piłka cały czas skakała i lądowała na kolanach czy udach. Czeka się tylko, że piłka może się gdzieś odbije i wpadnie do bramki. Nie można było wiele kombinować, ta płyta sprawiała nam trudności w grze - powiedział po sobotniej konfrontacji Stali z Flotą trener gości, Petr Nemec.
Również szkoleniowiec Stalówki niezbyt pochlebnie wypowiadał się o stanie nawierzchni: - Na tym boisku nie można prowadzić finezyjnej gry, bo nie pozwala ono na to. Przez cały tydzień nie pracuje się nad boiskiem, a tylko dzień przed przejedzie się po nim wałem i ono wygląda tak jak wygląda. Boisko nie nadaje się do grania, piłka skakała, nie dało się przeprowadzać akcji.
Oprócz trenera zielono-czarnych o poprawę stanu murawy apelowali zawodnicy klubu z ulicy Hutniczej. - Mówiliśmy o tym już wiele razy. Jest tyle ludzi tutaj, którzy powinni dbać o to boisko. Niestety, ale ta płyta na ten poziom rozgrywek jest bardzo słabo przygotowana. Jest ona nierówna i nie pozwala na finezyjną grę - dodał obrońca Stali, Bartłomiej Piszczek.
Pozostaje więc zaapelować do właścicieli obiektu w Stalowej Woli o wysłuchanie próśb piłkarzy i trenerów nie tylko Stali Stalowa Wola, ale i innych zespołów ligi. Klubowi, który występuje na zapleczy ekstraklasy nie przystoi gościć innych drużyn na tak fatalnie przygotowanym boisku. Wielu graczy, którzy mieli styczność z murawą w Stalowej Woli i okolicach twierdzi nawet, że obiekt położony w Nowej Dębie ma dużo lepszą płytę niż ta w hutniczym mieście.