ME U-21. Oszukał i zlekceważył trenera reprezentacji Polski. Wybrał Szwecję. Historia Pawła Cibickiego

PAP / PAP/Piotr Polak
PAP / PAP/Piotr Polak

Decyzję o grze dla Szwecji podjął wbrew rodzinie i... wbrew sobie. Zdecydował rozsądek i fakt, że to w kadrze "Trzech Koron" będzie miał większą szansę na występy. W poniedziałek Paweł Cibicki zagra pierwszy raz przeciwko Polsce (godz. 20.45).

Dla najbliższych piłkarza to duże wydarzenie. Specjalnie, by zobaczyć wnuczka z bliska, na jeden z pierwszych treningów szwedzkiej młodzieżówki w Kielcach, z Konstancina przyjechała jego babcia. W Lublinie, gdzie drużyna zagra z Polską, zjawili się również ojciec Tadeusz i brat Kasper. Obaj usiądą w poniedziałek na trybunach stadionu (mecz rozpoczyna się o 20.45). Ojciec będzie ściskał kciuki za dobry występ syna, ale kibicował "Biało-Czerwonym".

Rodzina długo namawiała Cibickiego, żeby grał dla Polski. Ojciec nie mógł zrozumieć, dlaczego syn w ogóle rozważa zmianę barw. - Tata już się pogodził z moją decyzją. Jeżeli chodzi o mnie, to absolutnie jej nie żałuję - przekonuje zawodnik.

A mogło być zupełnie inaczej. Napastnik występował w polskiej młodzieżówce do lat 19 i 20, zagrał też jeden mecz w zespole Marcina Dorny. Obecny selekcjoner długo zabiegał o to, by piłkarz powiedział w końcu zdecydowane "tak" i przestał rozważać, w której reprezentacji będzie mu wygodniej. Dorna odwiedzał Cibickiego w Szwecji, rozmawiał, otrzymał nawet zapewnienie od zawodnika, że może na niego liczyć. Ten z kolei postanowił i jasno zakomunikował szkoleniowcowi, w jakiej chce grać koszulce. W białej, z orłem.

Zmienił zdanie po raz pierwszy

Później jednak coś w głowie Cibickiego się przestawiło. Zawodnik szukał wymówek, dlaczego nie może przyjechać do Polski na zgrupowanie zespołu. Zasłaniał się kontuzjami, aż w końcu w sierpniu 2016 roku przestał się w ogóle odzywać. Uciekł od podjęcia ważnej decyzji w stylu niedojrzałego chłopaka, który dopiero co znalazł nową pracę, na rozmowie kwalifikacyjnej gwarantował zaangażowanie i dyspozycyjność, ale przed pierwszym dniem w nowej firmie poszedł z kolegami na imprezę, za dużo wypił i do pracy zaspał.

[b]ZOBACZ WIDEO Baraże o Primera Division: Tenerife drugim finalistą. Zobacz skrót meczu z Cadiz [ZDJĘCIA ELEVEN][/b

[/b]

Dorna wysyłał Cibickiemu powołanie w sumie pięć razy. Piłkarz skorzystał z jednego.

- Tam się uczył, tam go szkolili i serce mu podpowiadało, żeby grać dla Szwecji - opowiada nam babcia zawodnika, którą spotkaliśmy w Kielcach. - Długo rozmawialiśmy na ten temat, ale to była decyzja Pawła. Tak mu serce podpowiadało widocznie, tam jest mu lepiej i trzeba to uszanować. Jeśli on jest szczęśliwy, to i ja jestem - komentuje.

Cibicki wiedział, że zawalił, że zawiódł pracodawcę, ale nie zadzwonił, nie powiedział o imprezie, nawet nie przeprosił. Po prostu skasował numer szefa, odcierpiał kaca i zapomniał o problemie. Wybrał grę dla Szwedów, o czym sztab naszej kadry dowiedział się z Internetu. Choć Dorna nie chce mówić o tym głośno, to jednak ma do napastnika żal. - Miał do tego prawo, my zajmujemy się sobą - niechętnie odnosi się do tego tematu trener. Obaj spotkają się w Lublinie pierwszy raz od prawie roku. Ciekawe, jak szef przywita niedoszłego pracownika.

Zmienił zdanie po raz któryś... 

Cibicki urodził się w Malmö i to właśnie z tym miejscem czuje największą więź. Mieszka tam całe życie, skończył tam edukację i jest wychowaniem Malmoe FF. Ale przy tym nigdy nie zapominał o Polsce. W domu rozmawia w naszym języku, Polakom kibicuje również podczas meczów w różnych dyscyplinach, nawet gdy mierzą się ze Szwecją. I wcale nie silił się na dyplomację, tłumacząc, dlaczego wybrał inną kadrę. - Uznałem, że sytuacja w szwedzkiej drużynie będzie dla mnie lepsza jako piłkarza - stwierdził.

Zawodnik po prostu przestraszył się rywalizacji z Arkadiuszem Milikiem, Robertem Lewandowskim. Stwierdził, że w pierwszej kadrze "Trzech Koron" ma większą szansę na grę. I mimo że w wielu zakulisowych rozmowach przekonywał, że bardzo chce biegać w białej koszulce, to jednak razem z agentem przekalkulowali, co się bardziej opłaca.

Dlatego kuriozalnie brzmi dziś informacja, że jego przedstawiciel jakiś czas temu wysłał pismo do PZPN-u z zapytaniem, czy związek jest zainteresowany... grą Cibickiego w naszej kadrze. W poniedziałek w Lublinie może spodziewać się jednego: gwizdów.

Współpraca: Sebastian Najman

Źródło artykułu: