- Teraz już nie, ale wcześniej bolało. Może też dlatego, że nie do końca byłem zadowolony z tego, jak drużyna mi pomagała. Odczuwałem złość, byłem rozczarowany postawą ekipy. Tuż po meczu to uczucie mi towarzyszyło - tak o przegranej jedną bramką rywalizacji z Pierre'em-Emerickiem Aubameyangiem mówił Lewandowski na początku czerwca w rozmowie z "Super Expressem".
Dwa tygodnie później w rozmowie z "Kickerem" współreprezentujący Polaka agent Maik Barthel powiedział, że przez brak wsparcia trenera i drużyny w korespondencyjnym pojedynku z Gabończykiem polski napastnik był rozczarowany jak nigdy wcześniej.
- Robert powiedział mi, że nie miał wsparcia. Na dodatek mówił, że trener Carlo Ancelotti nie dał sygnału, aby partnerzy pomagali mu w zdobyciu korony króla strzelców - zdradził Barthel.
Te komentarze podsyciły spekulacje na temat ewentualnego pożegnania Lewandowskiego z Bayernem. Klub oczywiście zapewnił, że kapitan reprezentacji Polski nigdzie się nie wybiera, ale na otwierającej sezon konferencji prasowej Carlo Ancelotti oczywiście dostał pytanie o niezadowolenie swojego najlepszego napastnika.
- Lewandowski nigdy mi się nie skarżył. To oczywiste, że nie był szczęśliwy po przegranej walce o tytuł króla strzelców, ale już z całego sezonu był zadowolony. Zostaliśmy mistrzami Niemiec, a on rozegrał fantastyczny sezon. Ja byłem zadowolony z niego, a on z nas - powiedział trener Bayernu.
Włoski szkoleniowiec skrytykował też doradcę Polaka, który jego zdaniem w swoich wypowiedziach minął się z prawdą. - Nie po raz pierwszy menadżerowie mówią w mediach nieprawdziwe rzeczy, i nie dzieje się to po raz ostatni. Dobrze by było, gdyby zamiast z dziennikarzami rozmawiali o tym ze mną lub z klubem - stwierdził Ancelotti.
ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife (VIDEO) [ZDJĘCIA ELEVEN]