W środę piłkarską Polskę zaskoczyła informacja o odejściu Marcina Kaczmarka z Wisły Płock. 43-letni trener prowadził Nafciarzy od czerwca 2012 roku. Pod jego wodzą zespół przeszedł drogę z II ligi do ekstraklasy i w minionym sezonie jako beniaminek spokojnie utrzymał się w elicie.
W związku z realizacją celu kontrakt szkoleniowca z klubem został przedłużony do czerwca 2018 roku, ale w środę, ledwie dziesięć dni przed inauguracją nowego sezonu, Kaczmarek zdecydował się na zrezygnowanie z prowadzenia zespołu.
Pierwsze informacje o buncie piłkarzy, który miał doprowadzić do odejścia trenera z klubu, nie potwierdziły się, ale według "Super Expressu" prawdą jest, że Kaczmarek odszedł z Płocka w wyniku konfliktu z Dominikiem Furmanem.
- Żadnego buntu drużyny nie było. Przeciwko trenerowi stanął Dominik Furman, który skrytykował Kaczmarka za słabe treningi. To działo się w ostatnim dniu obozu w Siedlcach. Trenera przy tym nie było, ale ktoś mu to powtórzył. Spytał Furmana, czy to prawda, ten potwierdził i dodał, że drużyna myśli tak samo. Ale nikt go nie poparł, bo już wcześniej ustaliliśmy, że nie wtrącamy się w ten konflikt i nie opowiadamy za żadną ze stron - mówi gazecie jeden z piłkarzy Wisły.
ZOBACZ WIDEO Piękne gole w brazylijskiej Serie A. Zobacz skrót meczu Flamengo - Sao Paulo [ZDJĘCIA ELEVEN] (WIDEO)
Kaczmarek liczył na to, że w konflikcie z piłkarzem władze klubu staną po jego stronie, ale gdy nie doczekał się spodziewanej reakcji przełożonych, ambicjonalnie zdecydował się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.
Furman, który doprowadził do zwolnienia szkoleniowca, w minionym sezonie występował w Wiśle na zasadzie wypożyczenia z Toulouse FC. Były kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski radził sobie w płockim zespole na tyle dobrze, że Nafciarze zdecydowali się na wykupienie go z francuskiego klubu. Wisła wyłożyła na pozyskanie Furmana ponad 1,5 mln zł, a piłkarz związał się z nią trzyletnią umową.