Celtic Glasgow dostał się w poprzednim sezonie do fazy grupowej Ligi Mistrzów, w której spotkał się z FC Barcelona i Manchester City. Nie był to spodziewany awans, biorąc pod uwagę styl, w jakim Szkoci wystartowali w europejskich pucharach. Celtic Glasgow przegrał pierwszy mecz 0:1 z Lincoln Red Imps z Gibraltaru. Była to jedna z największym kompromitacji w poprzednich eliminacjach Ligi Mistrzów. Celtic nie pozwolił sobie na podobną w tym roku.
Drużyna ze Szkocji narzuciła swoje tempo oraz warunki, a stroje gospodarzy łudząco podobne do tych Glasgow Rangers podziałały na nią jak płachta na byka. W 17. minucie Celtic wyszedł na prowadzenie dzięki strzałowi Scotta Sinclaira, a wynik na 2:0 zmienił w 23. minucie Tom Rogić. Obaj zachowali się sprytnie w polu karnym między obrońcami Linfield FC.
To było spotkanie bez historii. Po 30 minutach Celtic miał na koncie 12 strzałów, a gospodarze jeden. Scottowi Brownowi i spółce zabrakło gola, by wyrównać swoje osiągnięcie z 2013 roku, gdy wygrali w Irlandii Północnej 3:0 z Cliftonville FC. W 40. minucie kibice Celticu zaczęli skandować "ole, ole".
Po przerwie Celtic nie powiększył prowadzenia wbrew przewidywaniom, ale co ważne przypilnował przewagi i do rewanżu na własnym stadionie przystąpi w wygodnej sytuacji. Jedyne, czego mógł żałować, to cztery żółte kartki.
Drużyna lepsza w tej parze zagra z wygranym w dwumeczu Dundalk FC kontra Rosenborg Trondheim.
II runda kwalifikacyjna do Ligi Mistrzów:
Linfield FC - Celtic Glasgow 0:2 (0:2)
0:1 - Scott Sinclair 17'
0:2 - Tom Rogić 23'
ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań