FC Utrecht - Lech: bezbramkowy remis i zmarnowana szansa poznaniaków

PAP/EPA / 	PAP/EPA/ERWIN SPEK
PAP/EPA / PAP/EPA/ERWIN SPEK

Bezbramkowym remisem zakończyło się pierwsze spotkanie III rundy eliminacyjnej Ligi Europy pomiędzy FC Utrecht a Lechem Poznań. Zespół Nenada Bjelicy ma czego żałować, bo zmarnował kilka świetnych okazji.

W tym artykule dowiesz się o:

Kolejorz nie popełnił błędu z występu w Haugesund i nie przespał pierwszej połowy. Nie zagrał też tak pasywnie jak w ostatnim meczu ligowym w Płocku. Pierwsze starcie w Holandii zaczął niezwykle skoncentrowany. Akcje gospodarzy neutralizował w zarodku i ustrzegł się jakichkolwiek pomyłek. Po raz pierwszy na środku obrony poznaniaków zobaczyliśmy Nikolę Vujadinovicia. Czarnogórzec sprawiał momentami wrażenie nieco ociężałego, ale grał solidnie. Umiejętnie też wykorzystywał warunki fizyczne (190 cm wzrostu) i w parze z Rafałem Janickim stanowił zaporę, ze sforsowaniem której FC Utrecht miał ogromne kłopoty.

Po spokojniejszym początku, od ok. 25. minuty zespół Nenada Bjelicy nabrał pewności siebie i miał nawet optyczną przewagę. Na skrzydłach aktywni byli Maciej Makuszewski i Wołodymyr Kostewycz, brakowało im jednak dokładnego ostatniego podania. Efekt był taki, że ustawiony na szpicy Christian Gytkjaer biegał całkowicie bezradnie, szukając jakiejkolwiek szansy na wypracowanie sobie sytuacji strzeleckiej.

Po przerwie dość długo było podobnie, ale w końcu lechici podkręcili tempo i mieli kilka znakomitych okazji do objęcia prowadzenia. Dwukrotnie zimnej krwi zabrakło Nickiemu Bille Nielsenowi. 29-latek, który zastąpił Gytkjaera, najpierw po zagraniu Emira Dilavera przegrał pojedynek jeden na jeden z Davidem Jensenem, a później chybił głową po dokładnej centrze Radosława Majewskiego.

Wcześniej swój debiut mógł uświetnić golem Vujadinović, który uderzył przy słupku po rzucie rożnym. Znów na drodze do szczęścia stanął lechitom Jensen. Bramkarz był w holenderskim zespole zdecydowanie najmocniejszym ogniwem, bo zatrzymał jeszcze soczyste uderzenie z dystansu Macieja Gajosa.

FC Utrecht tak klarownych szans nie miał i w tym kontekście wynik 0:0 pozostawił spory niedosyt. Kolejorz spisał się znakomicie w tyłach, lecz nie potrafił udokumentować dobrej gry w ofensywie i w rewanżu w Poznaniu będzie musiał być bardzo czujny, bo każdy bramkowy remis premiuje awansem podopiecznych Erika ten Haga.

Drugie starcie obu zespołów odbędzie się w przyszły czwartek o godz. 20.00.

FC Utrecht - Lech Poznań 0:0

Składy:

FC Utrecht: David Jensen - Sean Klaiber, Mark van der Maarel (85' Robin van der Meer), Willem Janssen, Edson Braafheid, Sander Van De Streek, Wout Brama (75' Giovanni Troupee), Urby Emanuelson, Gyrano Kerk, Zakaria Labyad, Cyriel Dessers (75' Ramon Leeuwin).

Lech Poznań: Matus Putnocky - Emir Dilaver, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka, Maciej Makuszewski (77' Robert Gumny), Radosław Majewski (85' Mihai Radut), Maciej Gajos, Mario Situm, Christian Gytkjaer (69' Nicki Bille Nielsen).

Żółte kartki: Willem Janssen, Zakaria Labyad, Urby Emanuelson (FC Utrecht) oraz Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka (Lech Poznań).

Sędzia: Aleksandar Stavrev (Macedonia).

ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu

Źródło artykułu: