Grali jak nigdy, przegrali jak zawsze - relacja z meczu Lechia Gdańsk - GKS Bełchatów

Lechia Gdańsk przegrała na stadionie przy ulicy Traugutta z GKS-em Bełchatów 1:2 i sytuacja gdańskiej drużyny robi się coraz trudniejsza. Gdańszczanie przegrali już czwarty mecz z rzędu i mogą mieć problemy z utrzymaniem się w lidze.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Spotkanie rozpoczęło się od znacznej przewagi Lechii Gdańsk. Bełchatowianie natomiast od początku ratowali się niejednokrotnie faulami. W 10 minucie podopieczni Tomasza Kafarskiego, dla którego był to debiut w roli pierwszego trenera, mieli pierwszą niesamowitą szansę na strzelenie bramki. Wrzucał Karol Piątek, a piłkę z kilku metrów do bramki umieścić próbowali Peter Cvirik i Krzysztof Bąk, ale trafiali oni wprost w obrońców.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak samo było w tym przypadku. Cztery minuty po akcji Lechii, podczas znacznej przewagi na boisku, akcję przeprowadzili bełchatowianie. Mateusz Cetnarski wrzucił piłkę w pole karne, przedłużył ją strzałem głową z pięciu metrów Jacek Popek i to GKS objął prowadzenie. - Ujek był na 10-metrowym spalonym, zrobił wyblok na Marko, który krył Popka. Jest to cwaniactwo, ale dla mnie jest to ewidentna korzyść dla GKS-u - powiedział Paweł Kapsa po meczu.

Od tego czasu na boisku w pierwszej połowie istniała tylko Lechia, która starała się uskutecznić ataki skrzydłami. Aktywny był też jedyny napastnik biało-zielonych, Jakub Zabłocki. Liczne akcje gdańszczan przyniosły skutek dopiero pod koniec pierwszej połowy. Tuż po niecelnym uderzeniu Mariusza Ujka w 44 minucie spotkania, co było dopiero drugim strzałem GKS-u w meczu po akcji, w której padła bramka, mocno zza pola karnego uderzył Łukasz Surma i gdańszczanie strzelili wyrównującą bramkę. - Byłem zasłonięty. Piłkę zobaczyłem dopiero, jak wyskoczyła mi zza pleców obrońców. Można powiedzieć, że było bez szans, ale trudno - ocenił po meczu Łukasz Sapela, bramkarz GKS-u. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę drugą bramkę dla Lechii mógł strzelić Maciej Rogalski.

W drugiej połowie mecz się wyrównał i nie było już takiej przewagi biało-zielonych. W 50 minucie spory błąd popełnił Paweł Kapsa, który z trudem złapał teoretycznie łatwe dośrodkowanie Tomasza Wróbla. - Chciałem sparować piłkę na ziemię, ale nie zrobiłem tego dokładnie. Na szczęście nie było przez to sprokurowanej żadnej akcji - wytłumaczył się Kapsa. Później swoje szanse mieli gdańszczanie, ale strzał Marko Bajicia był niecelny, a strzał głową Macieja Kowalczyka po dośrodkowaniu Arkadiusza Mysony instynktownie obronił Sapela. W pewnym momencie kibice i zawodnicy głośno protestowali po interwencji bramkarza GKS-u w akcji z Jakubem Zabłockim. - Poślizgnąłem się i sędzia puścił grę. Nie będę protestował - powiedział szczery napastnik Lechii.

W 74 minucie to jednak bełchatowianie byli szczęśliwsi. Piłkę dostał wprowadzony w przerwie Dawid Nowak, minął Krzysztofa Bąka i trafił piłkę do bramki. - Ewidentnie tutaj zaspałem. Biorę tą bramkę na siebie i nie można nikogo innego winić. Był to zawodnik, którego powinienem kryć. Próbowałem wchodzić wślizgiem i wybijać piłkę, jednak gdybym faulował - a to było w polu karnym - dostałbym czerwoną kartkę i byłoby to podwójne osłabienie. Nie dałem rady - przyznał się Bąk. Pretensje do sędziego miał natomiast Peter Cvirik. - Mówiono mi, że to najlepszy sędzia. Pytam się jaki najlepszy sędzia? Piłka została wznowiona 30 metrów od miejsca, w którym był faul. Zagraliśmy najlepszy mecz, a nie zdobyliśmy punktów - żalił się Słowak, a wtórował mu Kapsa. - Wydawało mi się, że faul na zawodniku z Bełchatowa był na ich połowie, a oni wykonali rzut wolny na naszej połowie. Rozumiem, że można przenieść rzut wolny o 5-7 metrów, ale nie o 30. Akcja bramkowa zaczęła się od tego rzutu wolnego. Nie obrażałem sędziego, a dał mi żółtą kartkę za to, że opuściłem pole karne dyskutując. Takie są podobno przepisy - wytłumaczył bramkarz.

Do końca spotkania zawodnicy ze środkowej Polski kontrolowali sytuację na boisku, a gdańszczanie nie potrafili im skutecznie zagrozić. - Gdańszczanie grali dobrze, mieli więcej sytuacji niż my, ale liczy się to, co w sieci. Strzeliliśmy dwie bramki i się z tego bardzo cieszymy. Cieszę się, że udało mi się strzelić bramkę i że udało nam się podtrzymać passę zwycięstw, dzięki czemu zbliżamy się do czołówki tabeli - powiedział po spotkaniu strzelec drugiej bramki, Dawid Nowak.

Lechia Gdańsk - GKS Bełchatów 1:2 (1:1)
0:1 - Popek 14'
1:1 - Surma 45'
1:2 - Nowak 74'

Składy:

Lechia Gdańsk: Kapsa - K.Bąk, Cvirik, Wołąkiewicz, Mysona, Wiśniewski, Surma, Piątek (72' Manuszewski), Rogalski (80' Kaczmarek), Bajić (58' Kowalczyk), Zabłocki.

GKS Bełchatów: Sapela - Lacic, Cecot, Drzymont, Popek, Wróbel, Rachwał, Gol, Cetnarski (65' Mihalevsky), Chwalibogowski (46' Nowak), Ujek.

Żółte kartki: Kapsa, Bąk, Rogalski, Manuszewski (Lechia) Lacic, Cecot (GKS).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Najlepszy zawodnik gospodarzy: Arkadiusz Mysona.

Najlepszy zawodnik gości: Mateusz Cetnarski.

Najlepszy zawodnik meczu: Mateusz Cetnarski.

Widzów: 10000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×