Trudne chwile napastnika Korony. "Nie chcę zrzucać odpowiedzialności"

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Maciej Górski
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Maciej Górski

W ostatnim spotkaniu z Cracovią Maciej Górski zanotował asystę. To jednak z goli rozliczani są napastnicy, a ze zdobywaniem ich w barwach Korony 27-latek ma problem. - Zdaję sobie sprawę, że asysta nie ratuje - mówi.

Jeden gol, zdobyty jeszcze w poprzednim sezonie. Taki jest dorobek Macieja Górskiego w barwach Korony. Statystyka ta, delikatnie rzecz ujmując, nie powala, ale mogła wyglądać lepiej. Problem leży w nieskuteczności. W dotychczasowych meczach obecnej kampanii napastnik miał kilka doskonałych okazji. Piłka do siatki wpaść jednak nie chciała. - W życiu nie da się wszystkiego zaplanować, żeby było idealnie. Każdy walczy ile może i mam nadzieję, że było to widać w poniedziałek i mam nadzieje, że kibice byli zadowoleni - mówi o towarzyszącej mu presji.

Fakt. Górski się stara. Ale biorąc pod uwagę, że Gino Lettieri już niedługo będzie miał do swojej dyspozycji Nika Kaczarawę oraz Elia Soriano, akcje 27-latka mogą drastycznie spaść. Mimo to zawodnik nie obawia się rywalizacji o miejsce w składzie. - Na każdej pozycji trener chce mieć bogactwo, bo ma wtedy komfort. Obciążenia są duże, mogą się pojawić kontuzje. To komfort dla trenera a dla nas motywacja do pracy.

Górski nie ucieka od tematu swoich statystyk. Doskonale zdaje sobie sprawę, że przełamanie strzeleckiej niemocy jest wyczekiwane nie tylko przez niego. - Jeśli patrzy się na statystyki, to zdaję sobie sprawę, że asysta nie ratuje - ocenia. - Nie chcę zrzucać też z siebie odpowiedzialności, ale dostrzegam wiele rezerw w naszej grze, kiedy można inaczej dogrywać piłkę. Widziałem powtórkę meczu z Cracovią i dostrzegłem dwie sytuacje, kiedy można było dać piłkę do pustej bramki. - dodał.

Być może rozwiązaniem całej sytuacji byłby inny sposób budowania akcji. - W linii pomocy mamy taki potencjał, że możemy więcej ryzykować prostopadłymi podaniami. Wiadomo, że na 10 prób mogą wyjść 2-3, ale wtedy wjeżdża się od 20-30 metra sam na sam. Póki co mało mamy takich prób, dużo szanujemy piłkę, ale cały czas jesteśmy w fazie rozwoju, trener dokłada nowe elementy.

Wszystko wskazuje na to, że wychowanek Mazowsza Miętne znów otrzyma swoją szansę. Występ przeciwko Arece będzie jego czwartym w obecnych rozgrywkach.

ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Możemy mieć głowy podniesione do góry (WIDEO)

Komentarze (0)