Superpuchar Niemiec: Robert Lewandowski trafił, trofeum dla Bayernu

PAP/EPA / EPA/FRIEDEMANN VOGEL / Radość piłkarzy Bayernu
PAP/EPA / EPA/FRIEDEMANN VOGEL / Radość piłkarzy Bayernu

Bayern Monachium pokonał w rzutach karnych Borussię Dortmund i zdobył Superpuchar Niemiec. Mocno w sezon wszedł Robert Lewandowski, który strzelił jedną z bramek.

Tak naprawdę Lewandowski strzelił nawet dwie bramki, jednak drugą w serii rzutów karnych. Ale bohaterem był bramkarz Sven Ulreich, który obronił dwie "jedenastki" i dał Bayernowi Superpuchar.

Miało być inaczej. Wydawało się, że Borussia Dortmund dowiezie do końca prowadzenie 2:1, jednak wszystko zniweczyła samobójcza bramka Łukasza Piszczka. Trzeba było czekać do rzutów karnych. Szkoda polskiego obrońcy, bo zagrał naprawdę dobre spotkanie, ale miał pecha, i w wielkim zamieszaniu podbramkowym piłka odbiła się od niego.

Bayern Monachium od początku spotkania starał się pokazać na stadionie w Dortmundzie, że obawy o formę były raczej nieuzasadnione. Już w 11. minucie pierwszą okazję miał Robert Lewandowski, jednak nasz reprezentant przestrzelił. W rewanżu gospodarze uzyskali prowadzenie. Christian Pulisić wykorzystał błąd Javiego Martineza i w sytuacji sam na sam pokonał Svena Ullreicha.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kiedyś pięć goli, teraz pięć bil. Lewandowski zszokował Chińczyków!

Wartość Pulisicia z każdym meczem rośnie. Ten 18-latek udowodnił, że niezły dorobek z poprzedniego sezonu - 3 gole i 8 asyst w Bundeslidze, nie były jednorazowym zrywem. Młody skrzydłowy ma wielką szansę stać się tym, kim miał być Freddy Adu - człowiekiem, który pociągnie amerykańską piłkę.

Niestety cały atak Borussii, niemal najszybszy w Europie, długo zawodził. Pierre-Emerick Aubameyang w pierwszej połowie był prawie niewidoczny, Ousmane Dembele, cudowny drybler, miał kilka prób w pierwszej połowie, ale nie porwał publiczności na stadionie Signal-Iduna Park.

Bayern szybko otrząsnął się po bramce. W 15. minucie bliski wyrównania był Franck Ribery, ale jego strzał znakomicie wybronił Roman Burki. Trzy minuty później trafił Lewandowski. Dla Polaka ten mecz był specjalny. Nie tylko dlatego, że grał przeciwko swojej byłej drużynie, ale też dlatego, że bezpośrednio mierzył się z Aubameyangiem, człowiekiem, który odebrał mu - rzutem na taśmę - koronę króla strzelców w poprzednim sezonie.

Lewandowski strzelił z najbliższej odległości do pustej bramki. A podawał fantastyczny Joshua Kimmich. Jeden z największych talentów niemieckiej piłki, według Joachima Loewa wręcz największy od dekady, doskonale radził sobie na prawej obronie, dość często tworzył zagrożenie pod bramką rywali. Widać, że bardzo szybko się rozwija, nabiera pewności siebie, chce decydować o zespole, nawet grając na pozycji, która mu tego nie ułatwia.

Bayern z czasem zdobywał przewagę, ale gościom brakowało centymetrów. Ma czego żałować zwłaszcza Thomas Mueller. Reprezentant Niemiec nie zagrał wybitnego spotkania, ale dwa razy był bliski zdobycia bramki. Raz zatrzymał go fantastyczną instynktowną paradą Burki, raz słupek. Gdy Muellera w 67. minucie zmieniał Kingsley Coman, Niemiec kręcił głową. Nie tak miało być. Po katastrofalnym sezonie, może najsłabszym w jego karierze, chciał się przebudzić. Będzie musiał poczekać.

W drugiej połowie drużyny grały nieco ostrożniej, jakby zdając sobie sprawę z tego, że każdy błąd może kosztować utratę trofeum. Blisko był Gonzalo Castro, ale nie zdołał sięgnąć piłki po dośrodkowaniu Dembele. A potem Tolisso, nowy piłkarz Bayernu, znalazł się w znakomitej sytuacji, lecz z bliska podał w ręce bramkarza.

W końcu, w 71. minucie, z kontrą wyszedł Lewandowski. Polak podał źle do Comana, akcję Bayernu zatrzymał grający bardzo przyzwoity mecz Łukasz Piszczek i Borussia wyszła z błyskawiczną kontrą. Obudzili się Dembele, który zaliczył asystę, i przede wszystkim Aubameyang. Ten drugi po raz drugi pokonał Ullreicha.

Potem był samobój Piszczka i show Ullreicha, który przyszedł do Bayernu ze Stuttgartu by być zmiennikiem Manuela Neuera. Wielu obserwatorów uważało, że marnuje swoją karierę. Dla takich momentów chyba było warto.

Borussia Dortmund - Bayern Monachium 2:2 (1:1), karne  4:5
1:0 Pulisić 12'
1:1 Lewandowski 18'
2:1 Aubameyang 71'
2:2 Piszczek 88' samobójcza

Rzuty karne
0:1 Lewandowski, 1:1 Dembele, 1:2 Ribery, 2:2 Philipp, 2:2 Kimmich (obronił Burki), 3:2 Aubameyang, 3:3 Rudy, 3:3 Rode (obronił Ullreich), 3:4 Vidal, 4:4 Castro, 4:5 Sule, 4:5 Bartra (obronił Ullreich)

Składy drużyn

Borussia: Burki - Piszczek, Sokratis, Bartra, Zagadou (77. Passlack) - Sahin, Dahoud (46.Rode), Castro - Dembele, Pulisić (90. Philipp) - Aubameyang

Bayern: Ullreich - Kimmich, Javi Martinez (60. Sule), Hummels, Rafinha - Tolisso (84. Sanches), Rudy, Vidal - Mueller (67.Coman), Ribery - Lewandowski

Widzów: 81360

Sędziował: Felix Zwayer

Żółte kartki: Zagadou (BVB) - Lewandowski, Vidal (Bayern)

Komentarze (11)
avatar
Andy Iwan
6.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to Piszczek ma ciepło 
avatar
Wiesiek Kamiński
6.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kimmlich na spalonym póki podał Lewemu... 
avatar
bobek123
6.08.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
czy corka lewandowskiego grala w tym meczu ???? bo to jest wazniejsze niz wynik i jakie spodenki miala??? 
avatar
Krzysztof Kałębasiak
5.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lewandowski nie podawal zle, to Coman nie bardzo wiedzial co robic. 
avatar
Desolace
5.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
8
Odpowiedz
Zesraniec nie bohater. Nogę dołożył i karniaczek - czyli standard. On nic więcej nie potrafi. Aubameyang jest o 2 klasy lepszy do tego drewna co tylko się pałęta po polu karnym przez 90 minut i Czytaj całość