Po sukcesach odnoszonych w latach '70 i '80, polscy kibice długo musieli czekać, by nasza kadra ponownie zaliczała się do światowej czołówki. Podczas igrzysk w Barcelonie dało o sobie znać młode pokolenie piłkarzy prowadzonych przez Janusza Wójcika. Biało-Czerwoni w grupie wygrali z Kuwejtem (2:0) i Włochami (3:0), a także zremisowali z USA (2:2). Przed turniejem Wójcik odważnie mówił, że jedzie po złoto, ale jego deklaracje nie do końca były brane na poważnie. Po fazie grupowej było wiadomo, że z Polakami należy się liczyć.
- To była niesamowita przygoda, bo niewielu planowało, że tak długo zostaniemy w Hiszpanii. Wcześniej graliśmy mecze eliminacyjne i nasza drużyna budowała się w trudnych bojach z dobrymi zespołami - mówił Andrzej Juskowiak, który był królem strzelców barcelońskich igrzysk. W siedmiu meczach strzelił siedem goli, co zaowocowało przenosinami do Sportingu Lizbona.
Udany występ na igrzyskach otworzył drzwi do wielkiej kariery kilku innym piłkarzom. Do pierwszej reprezentacji trafili m.in. Jerzy Brzęczek, Marek Koźmiński, Wojciech Kowalczyk, Tomasz Łapiński, Tomasz Wałdoch czy Piotr Świerczewski. Celem Janusza Wójcika było, by piłkarze olimpijskiej reprezentacji nadal stanowili o sile polskiej piłki. "Zmieniamy szyld i jedziemy dalej" - takie hasło przyświecało selekcjonerowi. Jednak na kolejne medale trzeba czekać do dziś.
Piłkarze olimpijskiej reprezentacji odnieśli duży sukces, ale nie ukrywali niedosytu. Olimpijskie złoto było o krok. Hiszpanom triumf w 90. minucie zapewnił Kiko. - Zagraliśmy bardzo dobry turniej, a w finale strzeliliśmy dwa gole, co w wielu przypadkach wystarczyłoby do wygrania. Hiszpanie mieli większe doświadczenie międzynarodowe, większe ogranie w europejskich pucharach. Ci zawodnicy grali w piłkę naprawdę dobrze. W środku pola mieli człowieka, który jednym podaniem potrafił minąć dwie linie - Pepa Guardiolę. Mecz rozstrzygnął się w ostatniej minucie. Chyba zgubiło nas to, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie i czuliśmy, że jeśli utrzymamy remis do końca drugiej połowy, to w dogrywce znów ruszymy i zadamy decydujący cios. Niestety, to my go dostaliśmy - mówił Juskowiak.
Straconym pokoleniem jednak nie są. Co prawda sukcesów w seniorskiej piłce reprezentacyjnej nie odnieśli. - Pewnie mogliśmy osiągnąć o wiele więcej w pierwszej reprezentacji, ale takie określenie to przesada. Kilku z nas zagrało w dobrych europejskich klubach, kilku przez wiele lat występowało w dorosłej kadrze - dodał Juskowiak.
ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Możemy mieć głowy podniesione do góry (WIDEO)