Przejście Neymara do Paris Saint-Germain za 222 mln euro to największa sensacja letniego okienka transferowego. Początkowo wydawało się, że to jedna z wielu plotek, która nie ma prawa się spełnić. A jednak, PSG wykupiło Neymara i ten jest dzisiaj piłkarzem wicemistrza Francji.
- Jest już po wszystkim, więc mogę powiedzieć, że o odejściu Neymara dowiedzieliśmy się na ślubie Leo. Nie wiem, czy zarząd klubu wtedy o tym wiedział. Kiedy wrzuciłem na Twittera wpis "zostaje", to już na 100 proc. zdawałem sobie sprawę z tego, że Neymar odchodzi. Była to ostatnia próba zatrzymania go w Barcelonie. Nie udało się, ale przynajmniej próbowałem. Później Neymar był na mnie zły za ten wpis, ale szybko mu przeszło - wyjawił Gerard Pique.
Obrońca FC Barcelona podkreślił, że nie jest rozczarowany postawą Brazylijczyka i nie uważa go za zdrajcę, jak część kibiców.
- Są piłkarze, którzy buntują się przeciwko swoim klubom, nie przychodzą na treningi, a Neymar grał i walczył za Barcelonę do samego końca. Podczas meczu z Realem podczas okresu przygotowawczego dał z siebie wszystko, mógł doznać kontuzji, a już wtedy wiedział, że odchodzi. Wielu go teraz krytykuje, ale jeśli zarabia to oznacza, że klub na to pozwolił. Ilu z was nie przeszłoby do konkurencji, gdyby dostało więcej pieniędzy? Każdy podejmuje decyzje i nie można tak tego oceniać - dodał Pique.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara