Carlitos - nowy idol (połowy) Krakowa. "To było nasze wspólne szaleństwo - moje i kibiców"

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Carlitos
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Carlitos

- Ludzie zostawiają swoje codzienne życie za drzwiami, przychodzą na stadion i nas wspierają. Skoro już się pojawili na trybunach, to należał im się prezent - mówi Carlitos, po którego dublecie Wisła pokonała Cracovię 2:1 w 194. derbach Krakowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Długo zanosiło się na to, że zwycięsko z krakowskiej Świętej Wojny wyjdzie Cracovia. Pasy prowadziły do przerwy 1:0 za sprawą Krzysztofa Piątka, a po zmianie stron nic nie wskazywało na to, by Biała Gwiazda mogła odmienić przebieg meczu. Momentem kulminacyjnym 194. derbów Krakowa było wykluczenie z gry Kamila Pestki. W 74. minucie 19-letni obrońca Pasów został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką.

Grający w osłabieniu goście gaśli w oczach i bronili się z coraz większym trudem. Mimo to Wisła nie potrafiła znaleźć sposobu na rywala, ale za to miała w swoim składzie Carlitosa. W 81. minucie Hiszpan przeprowadził rajd, o którym kibice obecni na stadionie będą opowiadać dzieciom i wnukom. Napastnik Wisły przejął piłkę na 30. metrze od bramki Cracovii, przebił się przez czterech rywali i wpadłszy w pole karne Pasów, pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Po wyrównującym golu stadion przy Reymonta 22 eksplodował z radości, a osiem minut później, ponownie za sprawą Carlitosa, obiekt dosłownie zatrząsł się w posadach. Po centrze Macieja Sadloka z lewego skrzydła Hiszpan tak trącił piłkę, że ta odbiła się od słupka i wpadła do siatki Pasów.

Dublet na miarę zwycięstwa w 194. derbach Krakowa sprawił, że niezależnie od tego jak potoczy się przygoda Carlitosa z Wisłą, pamięć kibiców Białej Gwiazdy o pochodzącym z Alicante napastniku nigdy nie zginie.

- Czy to najlepszy w mojej karierze? Chciałbym jeszcze więcej takich meczów. Te dwa gole były bardzo ważne, ale przyczyniła się do tego cała nasza drużyna - nie tylko ja zdobywam bramki - stwierdził dyplomatycznie bohater 194. derbów Krakowa.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara

Nie byłoby prestiżowego triumfu Wisły, gdyby nie odrobina szaleństwa, na którą Carlitos zdecydował się w 81. minucie: - Dla mnie szaleństwem jest to, że ludzie zostawiają swoje codzienne życie za drzwiami, przychodzą na stadion i nas wspierają. To dodaje nam skrzydeł. To było wspólne szaleństwo kibiców. Trzeba było im coś pokazać, bo skoro już się pojawili na stadionie, to należał im się prezent.

Wiślak dał kibicom radość nie tylko pięknym golem, ale też efektownym saltem, które wykonał tuż po pokonaniu Sandomierskiego. - To był impuls, ale mam dość szeroki repertuar cieszynek. Myślę, że w ciągu sezonu jeszcze coś pokażę. Podobało się? - pytał dziennikarzy z uśmiechem.

Biała Gwiazda pokazała w derbach charakter, wyrywając Pasom punkty z gardła. - W Hiszpanii mówimy, że "byk kończy się na ogonie". Gdy traci się nadzieję, to jest praktycznie koniec meczu. Trzeba walczyć niezależnie od tego, czy straci się gola, dwa czy trzy. Nie traciliśmy nadziei - zapewnił napastnik Białej Gwiazdy.

Carlitos świetnie wprowadził się do zespołu Kiko Ramireza. Jego dorobek w pierwszych pięciu występach w ekstraklasie to cztery gole i asysta: - Na ten moment mam zero bramek. Po każdym meczu zeruję licznik. Teraz myślę tylko o kolejnych golach, które mam strzelić i nie sumuję ich.

Hiszpanem z przytupem wszedł do polskiej ligi, choć nigdy wcześniej nie występował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do Wisły trafił z Villarrealu, ale grał tylko w III-ligowych rezerwach klubu z El Madrigal, dla których w minionym sezonie strzelił 13 goli. Wcześniej był natomiast związany z klubami z niższych lig hiszpańskich oraz z rosyjskim Dinamem Sankt Petersburg (2012-2013) i cypryjskim Arisem Limassol (2015) - zarówno w Rosji, jak i na Cyprze grał tylko na drugim szczeblu.

Źródło artykułu: