Futbol bywa okrutny / Motor Lublin - GKS Jastrzębie 4:0

Drużyna GKS Jastrzębie zaprezentowała się z dobrej strony, grała ciekawie i stworzyła wiele sytuacji podbramkowych. Gościom kilkukrotnie zabrakło jednak asekuracji w defensywie, co skrzętnie wykorzystał Motor. Po trafieniu Dawida Ptaszyńskiego i hat-tricku rewelacyjnego Daniela Koczona lublinianie wygrali aż 4:0.

Lepsze wrażenie od początku sprawiał GKS, ale już w 5. minucie było groźnie pod bramką gości. Koczon dośrodkował z lewej strony w pole karne i Łukasz Pielorz tak niefortunnie interweniował, że o mały włos nie zaskoczył Jakuba Kafki, który jednak zdołał złapać piłkę.

120 sekund później dużym kunsztem bramkarskim popisał się Przemysław Mierzwa, gdy Marcin Narwojsz urwał się defensorom, groźnie uderzył i golkiper Motoru ofiarną interwencją obronił ten strzał. W 8. minucie, po główce Łukasza Kaciczaka, Mierzwę wyręczył kapitan zespołu Paweł Maziarz, wybijając piłkę z linii bramkowej!

Podopiecznym Piotra Rzepki niekiedy zdarzało się pogubić w środkowej strefie. W 11. minucie niefrasobliwość rywali mógł wykorzystać właśnie Maziarz. Na 25. metrze od bramki Kafki był zupełnie niepilnowany i mógł spokojnie przymierzyć, lecz posłał piłkę Panu Bogu w okno.

W odpowiedzi równie wielką kurtuazją wykazał się Narwojsz. Tuż przed polem karnym Motoru Michał Płotka podał mu futbolówkę wprost pod nogi. Doświadczony napastnik przegrał jednak pojedynek sam na sam z Mierzwą.

Piłkarze z Jastrzębia zdecydowanie naciskali i często gościli w okolicach bramki Motoru. Mimo to nie udało się im zaskoczyć dobrze dysponowanego golkipera rywali. Gospodarze starali się odgryzać. Jedną z takich prób było mocne uderzenie Marcina Syroki pod poprzeczkę, ale Kafka stanął na wysokości zadania i sparował piłkę poza linię końcową. W ataku starał się udzielać także Przemysław Żmuda, lecz jego najgroźniejszy strzał zablokowali defensorzy.

Tuż po zmianie stron Motor wypracował kilka klarownych sytuacji i jedna z nich zakończyła się golem. Najpierw, w 49. minucie, Syroka przytomnie dostrzegł dobrze ustawionego Koczona i podał do niego. Ten zbiegł do linii końcowej i odegrał do Piotra Kamińskiego, który z 3. metrów trafił wprost w golkipera! - Nie wiem, czy ja strzeliłbym bramkę w tej sytuacji. Trudno mi ją ocenić. Może Piotrkowi trochę odskoczyła piłka albo chciał zmienić nogę. Nie było tego dokładnie widać - w rozmowie ze Sportowymi Faktami zauważa Kamil Król, przymierzany do Motoru.

Niepowodzenie nie zraziło lublinian i chwilę później mogli cieszyć się ze zdobytej bramki. Po wrzutce Syroki z narożnika boiska, piłka dotarła do Dawida Ptaszyńskiego, który huknął tuż przy słupku. Kafka nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

GKS dążył do odrobienia strat, jednak na przeszkodzie ku realizacji tego celu stał Mierzwa, którego nazwisko na pewno zapamiętają wszyscy gracze z Jastrzębia. W krótkim odstępie czasu obronił on płaski strzał Macieja Małkowskiego z ostrego kąta i główkę Bartłomieja Grabczyńskiego.

Tuż po upływie godziny gry arbiter był zmuszony przerwać spotkanie, gdyż kibice wrzucili na murawę wiele serpentyn, a na torze żużlowym - okalającym boisko - znalazły się płonące race, w których gaszenie włączyli się piłkarze. Po 5. minutach udało się opanować sytuację i gra została wznowiona.

Rozpoczął się wtedy festiwal strzelecki Koczona. W 71. minucie wyprzedził on defensorów i płasko posłał piłkę obok interweniującego Kafki. W okolicach linii bramkowej Pielorz starał się jeszcze ratować sytuację, ale bezskutecznie. - Wydaje mi się, że ta próba była podjęta jeszcze przed linią bramkową, ale niestety nie udało się? - żałuje piłkarz GKS.

Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry Kamil Wilczek nieprzepisowo powstrzymywał Żmudę w polu karnym. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Do piłki podszedł najlepszy strzelec Motoru i zmylił golkipera, strzelając w przeciwległy róg.

Jastrzębska jedenastka wciąż starała się walczyć, choć od 79. minuty przegrywała już 0:4. Koczon przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i wygrał pojedynek jeden na jednego z Kafką - na skompletowanie hat-tricka potrzebował on zaledwie 8. minut! - To pierwszy mój hat-trick w tak krótkim czasie i mam nadzieję, że nie ostatni - cieszy się wicelider klasyfikacji strzelców II ligi.

Piłka jeszcze raz znalazła się w siatce GKS, ale po strzale Bernarda Ocholeche sędzia zasygnalizował zagranie ręką Nigeryjczyka. Gościom nie udało się zdobyć choć jednego gola, mimo że oddali aż 13 strzałów, z czego 6 celnych.

Motor Lublin - GKS Jastrzębie 4:0 (0:0)

1:0 - Ptaszyński 50'

2:0 - Koczon 71'

3:0 - Koczon (k.) 76'

4:0 - Koczon 79'

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Syroka, Płotka, Ptaszyński, Misztal - Ocholeche, Maziarz, Żmuda (89' Król) - Stachyra, Kamiński (52' Kołodziejski), Koczon (81' Popławski).

GKS Jastrzębie: Kafka - Jędrzejczyk, Ciemięga (76' Wawrzyczek), Kaciczak, Pielorz - Woźniak (63' Rusinek), Wilczek, Małkowski (85' Adaszek), Grabczyński - Narwojsz, Żbikowski.

Żółte kartki: Ocholeche, Płotka (Motor) oraz Kafka (GKS).

Sędzia: Grzegorz Stęchły (Jarosław).

Widzów: 3000 (gości: 650).

Najlepszy piłkarz Motoru: Daniel Koczon.

Najlepszy piłkarz GKS: Maciej Małkowski.

Piłkarz meczu: Daniel Koczon.

Źródło artykułu: