Hop-bęc po 24. kolejce I ligi

W dalszym ciągu nie ma mocnych na Znicz Pruszków i rewelacyjny Dolcan Ząbki, dzięki czemu drużyny z Mazowsza pną się w górę ligowej tabeli. W dół spada natomiast niespodziewanie Zagłębie Lubin, które wreszcie rozstało się z nieudolnym Robertem Jończykiem. Podobnie jest z formą Motoru Lublin, który tylko Przemysławowi Mierzwie zawdzięcza, że nie dołączył jeszcze do Odry Opole wciąż okupującej ligowe dno. Zapraszamy na kolejne zestawie Hop-Bęc portalu SportoweFakty.pl.

W tym artykule dowiesz się o:

HOP:

Dolcan Ząbki: Beniaminek I ligi zdobył 12 punktów (w tym trzy za walkower z Kmitą) w pięciu tegorocznych spotkaniach. Jeżeli dodać do tego dzielną postawę i walkę jak równy z równym w pojedynku z naszpikowanym gwiazdami Widzewem (zakończonym pechową porażką 1:2) to wiemy już kto jest rewelacją rundy i w pełni zasługuje na tytuł "rycerzy wiosny". - Ciężka praca i dobór odpowiednich ludzi - mówił w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Marcin Sasal, pytany o przyczynę tak dobrej gry jego podopiecznych. Piłkarze spod Warszawy dzięki fenomenalnemu otwarciu nie muszą się już obawiać o ligowy byt i zaczynają przebąkiwać o walce o siódmą lokatę, która może dać im korzystną premię od włodarzy klubu.

Przemysław Mierzwa: Bramkarz Motoru ponownie udowodnił, że wiosenne remisy lublinian to głównie jego zasługa. W meczu przeciwko GKS-owi szalał w bramce, dwojąc się i trojąc przy kolejnych próbach gości, a ukoronowaniem jego wybornej dyspozycji była obrona rzutu karnego wykonywanego w 54. minucie przez Bartosza Iwana. Na boisku pokazał więcej niż pozostali piłkarze drużyny Ryszarda Kuźmy.

Znicz Pruszków: Po remisie na początku rundy, piłkarze Znicza w następnych kolejkach inkasowali wyłącznie komplety punktów. Ofiarami podopiecznych Dariusza Kubickiego w ostatniej serii gier padli na własnym obiekcie piłkarze Warty Poznań.

Wiosenny dorobek zespołu z Mazowsza wynosi więc już 13 oczek, co przyniosło efekt w postaci pozycji lidera, dwupunktowej przewagi nad drugim w tabeli Widzewem, i sześciu nad trzecią Koroną. Jeżeli Znicz utrzyma taką formę to może zrealizować cel, jakim jest awans do ekstraklasy, który blisko był już w zeszłym sezonie. Piłkarze z Pruszkowa nie mogą jednak spocząć na laurach, bo rok temu najwyższa klasa rozgrywkowa uciekła im przecież z powodu słabej gry w końcówce rozgrywek.

BĘC:

Mateusz Sławik: To już drugi mecz, kiedy fatalny błąd golkipera Odry pozbawia desperacko walczący o utrzymanie zespół punktów. W sobotę opolanie na boisku prezentowali się lepiej niż faworyzowana Wisła Płock i byli blisko zainkasowania przynajmniej jednego oczka. Ostatecznie jednak przegrali przez złą interwencję Sławika. Golkiper niebiesko-czerwonych łapiąc na przedpolu lekkie dośrodkowanie zrobił to tak nieszczęśliwie, że piłka odbiła mu się od klatki piersiowej i wylądowała pod nogami Karola Gregorka, który dopełnił formalności. Była to niejako powtórka ze spotkania Z GKS-em Jastrzębie - inaugurującego rundę wiosenną - kiedy to były zawodnik GKS-u Katowice wychodząc do wrzutki nie zdołał złapać futoblówki, która znalazła się za linią pola karnego, skąd Robert Żbikowski umieścił ją w opuszczonej bramce. Może pora by między słupkami Odry stanął Jakub Bella, który dawniej występował już na tym poziomie rozgrywek?

Robert Jończyk i jego płyta: Byłemu już szkoleniowcowi Zagłębia Lubin ciężko się przyznać do tego, że jego metody treningowe zawiodły. Winni beznadziejnej postawie Miedziowych po przerwie zimowej byli wszyscy, szczególnie sędziowie, ale nie on. Na swojej ostatniej konferencji prasowej wówczas jeszcze opiekun kandydata do awansu, odgrażał się, że ma zmontowaną płytę DVD ze wszystkimi błędami arbitrów, które nie pozwoliły - jak sam mówił - rozwinąć się jego zespołowi. Nie wziął jednak pod uwagę, że trudno jest popełnić aż tyle pomyłek, że - zdaniem Jończyka - dobrze poukładany i grający swoim stylem zespół wiosną mógł zdobyć zaledwie pięć punktów. W sumie Miedziowi zapisali trzy za zwycięstwo w pierwszym tegorocznym spotkaniu z Górnikiem Łęczna i po oczku za remisy z walczącymi o utrzymanie Stalą i GKS Jastrzębie, któremu zwycięstwo w samej końcówce zabrała pechowa interwencja Jacka Wiśniewskiego. Oby Zagłębie zatrudniając nowego szkoleniowca trafiła lepiej niż za ostatnim razem.

Skuteczność piłkarzy Motoru: Wiosną piłkarze Ryszarda Kuźmy strzelili zaledwie jedną bramkę, czyli nawet mniej niż przegrywająca mecz za meczem opolska Odra. Jedynego w tym roku gola dla Motoru zdobył Kamil Oziemczuk, który w 4. minucie pojedynku z GKS-em Jastrzębie pokonał golkipera gości. Od tego spotkania bramka jakiegokolwiek z rywali jest dla lublinian jak zaczarowana, a piłka nie chce wpaść do siatki. Ogółem na 23 mecze w 12 zawodnicy trenera Kuźmy nie zdobywali gola i w ligowej tabeli są - wraz z wycofanym Kmitą - na końcu klasyfikacji najskuteczniejszych. Receptą na kłopoty może być Alexandru Carabulea, który w ostatniej kolejce zadebiutował w barwach swojej nowej drużyny. Mołdawianin przez 30 minut nie pokazał jednak niczego szczególnego, a koledzy znowu musieli liczyć na Przemysława Mierzwę, który ponownie uratował zespół przed porażką.

Komentarze (0)