- Straciliśmy trzy gole po stałych fragmentach, więc jestem bardzo niezadowolony. W pierwszej połowie spisywaliśmy się nieźle. Nie było wprawdzie wielu sytuacji, ale Lech też ich nie miał. Po przerwie chcieliśmy zaatakować śmielej, lecz momentami nas ponosiło. Sami prowokowaliśmy groźne spięcia i stwarzaliśmy niebezpieczeństwo pod własną bramką - ocenił Leszek Ojrzyński.
Opiekun Arki uważa, że jego zespół zagrał zbyt nonszalancko. - Nie doceniliśmy Lecha, a z drużynami jego klasy nie można sobie na to pozwalać. Naliczyłem w moim zespole czterech zawodników, którzy próbowali zakładać "siatki". Nie na tym polega gra w piłkę. Takie zabawy można urządzać przy korzystnym wyniku. Nawet gdy mieliśmy liczebną przewagę, kryliśmy rywali zbyt luźno - zaznaczył.
Nenad Bjelica był w odmiennym nastroju i nie miał w zasadzie żadnych zastrzeżeń do postawy Kolejorza. - Nie pamiętam ani jednej okazji dla Arki przez całe 90 minut. Potrzebowaliśmy trochę czasu na strzelenie pierwszego gola, ale potem było już łatwiej. Działały automatyzmy i byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie. Mamy teraz udaną serię w lidze, jednak trzeba pracować dalej - stwierdził.
Poznaniakom nie przeszkodziła nawet czerwona kartka dla Macieja Gajosa. - To był kłopot, ale prezentowaliśmy poukładany futbol. Zagraliśmy wtedy systemem 4-4-1 i bardzo dobrze się broniliśmy. Nie zaszkodził nam nawet uraz Radosława Majewskiego w końcówce - dodał Bjelica.
Co ciekawe, chorwacki szkoleniowiec uważa, że w pamiętnym finale Pucharu Polski (1:2) jego drużyna wypracowała lepsze sytuacje niż w niedzielę. - Niestety wtedy nie strzelaliśmy bramek, a gdy tego nie robisz i przegrasz, każdy mówi, że zagrałeś słabo - oznajmił na koniec.
ZOBACZ WIDEO Dublet Roberta Lewandowskiego - zobacz skrót meczu Werder Brema - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]