Dorota, siostra Grzegorza H., opowiada WP SportoweFakty: - Nic nie wiemy. Dwa dni temu poinformowałam, że brat jest na silnych lekach przeciwbólowych i że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ale to były informacje od pani konsul, a ja też pewnie usłyszałam to, co chciałam usłyszeć. Poza tym nie ma żadnego kontaktu. Nie mamy skąd się dowiedzieć, co z nim się dzieje.
- Pani konsul powiedziała mi wtedy, że brat wygląda "kwitnąco", że doszedł do normalności i wygląda dobrze. Ale jak można dobrze wyglądać po tym, co mu zrobili duńscy policjanci. Miał czarne oko, nie widział na nie. On powinien teraz leżeć w szpitalu. Poza tym "kwitnąco" to chyba dziwne określenie na taką sytuację. Poza tym, mimo iż jest na morfinie, to cały czas go boli. Najbardziej prawy bark.
- Z jego narzeczoną Anią stwierdziłyśmy, że nas po prostu nie pamięta. Nie wiem, czy to działanie morfiny. Na naszą prośbę o nasz kontakt z nim, ponoć powiedział tylko "dobrze". Tak mi to przekazano. To nie jest mój czuły brat, on tak się nie zachowuje.
Grzegorz H., pseudonim "Śledziu", to znana postać w środowisku kibicowskim. Pochodzący z Sopotu mężczyzna w latach 90. był aktywnym chuliganem Lechii Gdańsk, wielokrotnie wchodził w konflikt z prawem, trafiał do więzienia. W ostatnim czasie - jak sam zapewniał - miał skończyć z rozbojami i chuligańskimi walkami. Kontrowersje wywołuje fakt, że H. nie kryje się z nazistowskimi sympatiami. Ma m.in. wytatuowaną podobiznę Adolfa Hitlera.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy pozwolić sobie na kolejną wpadkę
W piątek przed meczem z Dania - Polska policjanci z Kopenhagi skatowali go pod stadionem. Na niektórych filmach nagranych przez świadków widać, że Polak raczej ich nie zaczepiał, a już na pewno nie chciał się z nimi bić. Tymczasem po obaleniu go przez policjantów ci nadal okładali go pałkami. Z drugiej strony tamtejsze media pokazały też film, na którym stara się kopnąć policjanta. Tyle, że w zupełnie innej sytuacji. Sprawa jest wyjaśniana.
Mężczyzna jest teraz w więzieniu, ma zarzut ataku na policjanta. - Dostał prawnika z urzędu, ale z nim też nie mamy żadnego kontaktu. Taki adwokat zajmuje się jednak większością spraw. Wiemy też, że ma słabe opinie. Brakuje nam już sił, jesteśmy z jego narzeczoną wykończone tą niewiedzą i bezradnością - mówi pani Dorota.
O tym, co dokładnie zaszło pod stadionem, kobieta nie wie. - Nie byłam tam, widziałam tylko filmy. Jego narzeczona Ania też nie wie dokładnie co tam się stało, sytuacja była bardzo dynamiczna. Ale wiem, że Grzesiek był trzeźwy bo zdawał sobie sprawę, że inaczej nie wejdzie na stadion. I na pewno gdyby jechał na jakieś ustawki, to nie brałby ze sobą narzeczonej.
Kibice Lechii zbierają pieniądze na pomoc kibicowi. W sprawę zaangażował się również MSZ, minister Witold Waszczykowski zapowiedział, że poprosi o wyjaśnienie duńskie władze. 28 września odbędzie się rozprawa.
Czy wy wszyscy w tym Trójmieście jesteście popier***eni?