Na boisku radził sobie doskonale. Po skończeniu kariery - wpadka za wpadką

Getty Images / Henri Szwarc / Na zdjęciu: Roberto Carlos w reprezentacji Brazylii
Getty Images / Henri Szwarc / Na zdjęciu: Roberto Carlos w reprezentacji Brazylii

Były znakomity piłkarz Roberto Carlos był gwiazdą światowego formatu, ale tylko na boisku. Kiedy skończył karierę w 2012 roku, nie idzie mu już tak dobrze.

Roberto Carlos występował m.in. w Realu Madryt, Interze Mediolan, Anży Machaczkała (gdzie był także asystentem Guusa Hiddinka). W zespole "Królewskich" spędził 11 lat i wystąpił w 370 spotkaniach. To jeden z najsłynniejszych obrońców w historii piłki, legenda i zawodnik rozpoznawalny na całym świecie. Ostatnim zespołem, w którym grał (nie licząc epizodu w Delhi Dynamos) była ekipa z Dagestanu.

Do tego brał udział w wielkich kampaniach reklamowych - Nike, Pepsi czy FIFA EA Sports. Trenował kluby w lidze rosyjskiej, Turcji, Indiach, a ostatnio w Australii. Wydawałoby się, że taki człowiek śpi na pieniądzach. Kibice byli mocno zaskoczeni, kiedy wyszło na jaw, że rozpuścił niemal wszystko. W sierpniu został skazany na 3 miesiące więzienia, bo nie miał z czego spłacić długów alimentacyjnych.

Długi na raty

Dla przeciętnego człowieka to duża suma, ale dla byłego słynnego piłkarza 20 tys. dolarów nie powinno stanowić wielkiego problemu. Brazylijczyk nie był w stanie opłacać swoich dzieci. Ma ich dziewięcioro z trzema różnymi kobietami. Ostatni raz został ojcem w czerwcu tego roku. Żona byłego reprezentanta Brazylii, Mariana Lucon, urodziła dziewczynkę, której rodzice dali na imię Marina. Para ma już córkę Manuelę. Były gwiazdor Realu Madryt ma jeszcze siedmioro dzieci: trójkę z pierwszego małżeństwa i dodatkowo czterech synów.

Podczas rozprawy odnośnie zaległych alimentów były zawodnik Realu tłumaczył, że nie zapłacił, bo nie ma pieniędzy na koncie. Barbara Thurler - matka jego dzieci, która zaciągnęła piłkarza przed wymiar sprawiedliwości - wie, jak się takie sprawy kończą. Kolega Carlosa, Edilson Silva Ferrerira, dwa razy trafiał za kratki z powodu niepłacenia alimentów. Jego dług sięgał 136 tysięcy dolarów.

Carlos próbował rozłożyć płatność na raty, na co jednak nie zgodziła się sędzia. Prawnik piłkarza, Fernando Pittner, przekonywał, że sprawę uda się załatwić bez potrzeby umieszczenia jego klienta w więzieniu. 44-letni Brazylijczyk musi przelewać co miesiąc sumy wyższe niż wspomniana ostatnia kwota. Wydatki ma większe niż przychody, a ostatnia praca w South Melbourne nie gwarantuje już życia na wysokiej stopie. Na wiele lepsze posady póki co nie może liczyć.

ZOBACZ WIDEO Nietypowy gość na murawie w Kolumbii. Zobacz skrót meczu z Brazylią [ZDJĘCIA ELEVEN]

Tajemnicza posada

Pierwszą samodzielną pracę szkoleniowca dostał w Sivassporze. Wcześniej występował jako zawodnik w Anży, gdzie zarabiał - według rosyjskich mediów - 5 mln dolarów na sezon. Sulejman Kerimow, miliarder i właściciel klubu, chciał zrobić z brazylijskiej gwiazdy ambasadora klubu. Na 38. urodziny podarował piłkarzowi Bugatti Veyrona za milion euro. Carlos dawał przecieki do prasy, że chcą sprowadzić Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Nie udało się, choć wcześniejsze ściągnięcie Samuela Eto'o odbiło się głośnym echem.

Pieniądze nie stanowiły problemu w dagestańskim klubie, z czego korzystał Carlos, ale długo w Machaczkale miejsca nie zagrzał. Odszedł w 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe Kerimowa zmusiły go do ograniczenia mocarstwowych planów. Bogacz nie potrzebował już przepłacanych i podstarzałych gwiazdorów.

Carlos trafił do Turcji. W Sivassporze najpierw były zachwyty i piąte miejsce w lidze w sezonie 2013/2014. Wszystko skończyło się, gdy w kolejnym zostawił zespół na przedostatnim miejscu w tabeli. Dostał pracę w Akhisarsporze, skąd szybko odszedł, a potem w Delhi Dynamos. Blisko był podpisania umowy z Al-Arabi, jednak ostatecznie nie porozumiał się z działaczami. Nigdzie nie był w stanie zostać na dłużej.

Dobre CV piłkarskie nie przełożyło się u Brazylijczyka na trenerskie osiągnięcia. W Australii oficjalnie związany jest z South Melbourne (tak przynajmniej donoszą media), ale trudno powiedzieć, w jakim charakterze. Miał zostać pierwszym trenerem, kiedy drużyna awansuje do tamtejszej ekstraklasy. Póki co szkoleniowcem jest Chris Taylor.

50 mln euro

Media ostrożne szacowały zarobki Roberto Carlosa z całej kariery piłkarsko-trenerskiej na 50 mln euro, ale to już tylko wspomnienie. Problemy finansowe nie są jedynymi, z którymi borykał się Brazylijczyk. W czerwcu niemiecka telewizja ARD wyemitowała dokument o dopingu w brazylijskim sporcie. Znalazło się w nim wyjaśnienie potężnie zbudowanych ud Carlosa, z których słynął zawodnik - miał stosować doping.

Autorem filmu jest Hajo Seppelt - ten sam, który ujawnił doping w Rosji. Nie jest więc to osoba przypadkowa, a informacje dziennikarza odbiły się szerokim echem. Jak opowiadał w filmie świadek, Roberto Carlos miał korzystać z usług słynnego doktora Julio Cesara Alvesa. Ten ostatnio sam przyznał, że zajmował się piłkarzem. - Przyszedł do mnie w wieku 15 lat, był chudy i drobny. To ja "stworzyłem" jego uda - mówił lekarz.

Alves zyskał złą sławę, kiedy wyszły na jaw jego dopingowe praktyki. Wszystko miało dziać się przy cichej akceptacji polityków. Piłkarz w filmie się nie wypowiedział, ale potem wydał oświadczenie. Zapowiedział, że pozwie autora filmu o zniesławienie i zaprzeczył, aby kiedykolwiek stosował niedozwolone środki.

Źródło artykułu: