Tylko w WP SportoweFakty: Kierownik Legii: Arkadiusz Malarz wychodzi na zdrajcę. To bzdura

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Malarz
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Arkadiusz Malarz

- Arek Malarz wychodzi na zdrajcę, sprzedawczyka, gościa bez jaj. To bzdura - mówi nam kierownik Legii Warszawa, Konrad Paśniewski.

Chodzi o sytuację, która miała miejsce po spotkaniu Legii z Lechem (0:3) w ekstraklasie i napaść kibiców na zawodników mistrza Polski. Do zdarzenia doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek na parkingu na terenie klubu, bezpośrednio po powrocie drużyny mistrza Polski z Poznania.

Jeden z piłkarzy Legii, który nie chciał wypowiadać się pod nazwiskiem, w rozmowie z WP SportoweFakty wyraził swoje zdziwienie i stwierdził, że "Malarz przyglądał się sytuacji z boku".

Bramkarz, z którym oczywiście skontaktowaliśmy się z prośbą o komentarz zaprzeczył, ale nie chciał podać żadnych szczegółów i publicznie komentować sytuacji w zespole.

Po naszej wtorkowej publikacji, w której opisaliśmy sytuację panującą obecnie w Legii, odezwał się do nas kierownik drużyny Konrad Paśniewski. I wstawił się za piłkarzem.

ZOBACZ WIDEO Rozmowa WP SportoweFakty: W Legii przerażenie. To co się stało jest skandalem

- To nieprawda. Nie chcę wiedzieć, który piłkarz Legii powiedział tak o Arku, prędzej czy później to wyjdzie - zaczął.

- Nagle Arek wychodzi na zdrajcę, sprzedawczyka czy gościa bez jaj. To bzdura. Na parkingu było tak: jeden z kibiców, który wszedł do autokaru, powiedział, że mają zostać w nim Malarz i Michał Kucharczyk. Arek wstał i powiedział: "Nie, jesteśmy drużyną i wychodzimy wszyscy". I wyszli z autokaru, ruszyli w stronę garażu, gdzie miało odbyć się spotkanie. Nagle z tego garażu wyleciała banda, która zaczęła okładać piłkarzy. Arek był w pierwszym rzędzie i też dostał w głowę - relacjonuje kierownik drużyny.

- Nie wiem, kto ma problem z oczami albo z Arkiem. Powiem tyle: relacja tej osoby to po prostu bzdura - dodał Paśniewski.

Sprawę pobicia piłkarzy Legii Warszawa wyjaśnia policja. Sam klub wydał wcześniej oświadczenie w którym przyznał, że na parkingu doszło do 8-minutowej szarpaniny.

Źródło artykułu: